![]() |
Uzywasz slow ktorych znaczenia nie rozumiesz...? Flaszke stawiacie, towarzyszu Berionu...
|
Nie manipuluj mi tu. :P Napisałem, że nie rozumiem skąd to się wzięło - znaczenie zaś jest takie samo jak casual games.
|
Cytat:
Berion pisałeś o DRM. Mnie to lotto :P Jeśli ten trend się utrzyma, a nawet będzie standardem, to nie będę płakał. Najwyżej przestanę grać i zajmę się czymś bardziej pożytecznym. |
Mogło by dojść do zapaści rynku gier (jak w 1983), ale obecnie osoby które kupują i grają w gry to -
99 % - Zwykli konsumenci 1% - Osoby takie jak Berion Więc :P |
Do zapaści i tak może dojść. Pokazują to wyniki sprzedaży sequeli teraz i kiedyś. Pomimo całego tego gadania o zfanboyizowaniu graczy w rzeczywistości są oni coraz mniej przywiązani do marki, a coraz bardziej do mody. Pojawiają się Angry Birds i nagle użytkownicy poświęcają miliardy godzin nie na grę za 50$, a na casualową aplikację.
Dlaczego dziś gra zajmuje użytkownika na mniej niż 100 godzin (zwykle nawet mniej niż 60 godzin) gry? (Nie mówię tu oo czasie przejścia gry, bo ten spadł już w wielu tytułach poniżej 15 godzin, tylko o czasie który w całości grze się poświęca - co ciekawe tryby multiplayer odgrywają tu duże znaczenie ale wbrew pozorom nie tak duże jak na m się potocznie wydaje - porównajcie ile się kiedyś grało w Quake'a, a ile dziś przez sieć w Battlefielda). Ponieważ z każdej godziny wolnego czasu takiego użytkownika mają popłynąć konkretne pieniądze. Jeśli ktoś pogra w Angry Birds przez 50 godzin, jest to równoznaczne z tym, że nie kupi jakiejś typowej gry. Wrócę jeszcze do kosztów produkcji konsol. Od kilku lat przecieram oczy ze zdumienia, że ludzie wierzą w bajkę o wyższych kosztach produkcji niż sprzedaży i konieczności dopłacania do nich. Jeśli konsola miała swój debiut na przykład 11 listopada 2006 roku (akurat PS3 miała, ale to o każdej konsoli jest), a producent 15 listopada trąbi o dopłacaniu do każdego egzemplarza, to jest to po prostu śmieszne. Równie dobrze mógł powiedzieć, że 5 listopada na niej tracił, bo jeszcze nie sprzedawał, a już musiał zapłacić za projekt i produkcję. Tak samo przez pierwsze kilka tygodni - nawet nie miesięcy - koszt produkcji (z uwzględnieniem ogromnych kosztów opracowania) będzie w przeliczeniu na egzemplarz wyższy niż jego cena. Z czasem jednak koszty się zwracają, koszty podzespołów do produkcji maleją, a konsola pierwsze przeceny ma dopiero po kilku miesiącach, a więc znacznie później niż zaczyna przynosić zyski. Nie, producenci konsol nie muszą wspierać się sprzedażą gier by wyjść na swoje - same konsole wystarczają, tylko z perspektywy czasu, a gry to oddzielny biznes. Berion napisał bardzo dobry tekst. A swoją drogą producent ma prawo wkurzać legalnego usera wszelkiej maści zabezpieczeniami, ale user ma prawo... być wówczas wkurzony i wyrażać swoje niezadowolenie, co Berion uczynił. Przy okazji, osobiście po dwóch przypadkach kiedy przejechałem się na grze kupionej stosunkowo niedługo po premierze, teraz kupuję najwcześniej po kilku miesiącach lub nawet ponad roku, kiedy jestem w 100% pewien, że wiem już o wadach i zaletach tytułu bo przeczytałem już opinie innych. A gra przy okazji o ile tańsza, bo już zwykle solidnie przeceniona! |
Nikt nie twierdzi, że całe życie danej platformy producent do niej dopłaca. Ponadto ta generacja jest pierwszą kiedy po tylu latach na rynku konsole nie spadły cenowo o 50% początkowej ceny. Jest to też pierwsza generacja z tak potworną awaryjnością jak i pierwsza z tak poważnymi zabezpieczeniami. Vita idzie dalej tym krokiem, przekraczając kolejne poziomy absurdu. Słyszy się też plotki o PS3/X720 które miałyby rzekomo przypisywać egzemplarze gry do konsoli - a więc headshot dla rynku wtórnego.
Także ja już wysiadam z tego pociągu. Zagram kiedyś, jak już to całe dziadostwo będzie połamane, a gry będą kosztować grosze. PS: Niedługo zbadam sprawę od drugiej strony barykady, ale zdania raczej nie zmienię. ;p |
Apropo zabezpieczeń jak to wygląda na PSVita? Pracują nad zrobieniem CFW,
czy jesteśmy daleko w polu? Bo jeszcze nie zbadałem sprawy. A i napisałeś PS3/X720. Czy aby się nie pomyliłeś? Bo chciałeś chyba napisać PS4. |
Tak, oczywiście chodziło mi o PS4. Literówka.
Póki co to są exploity bodajże save'ów na PSPkowego sandboxa (podatne gry są usuwane z PSS, jak ktoś kupił to kasa przepada bo nie ma ich potem nawet w download list!). Natywnie dla Vity nic się nie da póki co odpalić - konsola nie została złamana. Wymuszanie połączenia online przy wgrywaniu czegoś do konsoli można obejść stosując alternatywny program. No i tyle. |
Ja mam dla korporacji propozycję: każda gra za 20 zł, brak możliwości odsprzedaży, brak DRM, brak DLC, ew. edycje super ekstra kolekcjonerskie za 50 zł.
Wynik: wszyscy zadowoleni. :D Kupowałem sobie STALKERY za właśnie 20-30 zł / szt, Wiedźmina za 40 zł i tyle mogę dać za grę w wersji bez zabezpieczeń i mogę nie kupować używanych. |
Kris, nikt nie dostosuje światowych cen do polskiego rynku. Najśmieszniejsze jest to, że dla Amerykanina, Brytyjczyka czy Niemca zakup nowej gry po obecnych cenach to podobny wydatek, co dla Polaka wydanie na nią 20 zł. Te gry naprawdę nie są drogie, szczególnie że jeśli ktoś ma trochę cierpliwości, to poczeka pół roku - rok i kupi sobie nówkę za 50-60% ceny początkowej. To przecież nawet dla przeciętnego Polaka nie jest już wydatek ponad siły.
Ale z tymi DRMami i podobnymi zabezpieczeniami to jest często przesada. Z tego zresztą powodu lubię Steam - kupuję grę, pobieram, instaluję i gram - wszystkie zabezpieczenia itd. są dla mnie niemal niewidzialne, choć nie zmienia to faktu że są nadal. To jednak i tak lepiej, niż instalować dwa dodatkowe programy i zarejestrować się w jednym serwisie przed zainstalowaniem gry (jak w GTA IV, co do dziś wspominam z irytacją). Absurdalny poziom zabezpieczeń nie jest zresztą potrzebny, skoro sporo nowych tytułów nie jest przecież pod tym względem przesadzona, a jakoś odnosi sukcesy na rynku i ilość kupujących jest zadowalająca. |
Cytat:
Bo ja nie. Skoro nie tylko polskiego, to tam ceny również są za wysokie. Też mam kilka gier kupionych przez platformę Origin. Za każdą dałem właśnie ok. 20 zł. Ściągam kiedy chcę, kopia zapasowa mi nie potrzebna, nie odsprzedam ich. Wszyscy zadowoleni. :mruga: |
No właśnie o to chodzi, że piractwo nie dotyczy tylko krajów rozwijających się, ale też bogatych, co każe przypuszczać, że zbyt wysoka cena to nie jedyna przyczyna piractwa. Przeciętny Amerykanin czy Anglik na nową grę prosto ze sklepu muszą pracować 1,5-3h, w zależności od tego na jakim pracują stanowisku.
Chodzi też o to, że gra zbyt tania nie zarobi na siebie. Przy tradycyjnej dystrybucji masz stałe koszty tłoczenia, opakowania i książeczek, transportu i reklamy, w związku z czym nie można powiedzieć, że jeśli cenę zmniejszy się o połowę, to wystarczy żeby dzięki temu 2x więcej osób grę zakupiło i się wyrówna. A 20 zł które proponujesz to jest 1/5 nie 1/2. Nieco inaczej jest w dystrybucji cyfrowej, tu już można sobie pozwolić na więcej, stąd lubię tę formę sprzedaży. Tak jak piszesz, nie da się gry odsprzedać, ale płacąc za nią mniej niż połowę sklepowej ceny - nawet nie trzeba :) |
Jakiś czas temu było głośno o Origin i jego rajdach przez dane użytkowników. Po za tym co z tego, że jest to względnie transparentne jak jednak ta smycz jest. Internet to nie prąd, poza tym każda grę, którą kupiłem chcę mieć u siebie - myślałem że każdy chce. Póki co taką możliwość daje nam tylko GOG.
|
Ja chcę mieć na płycie wszystkie te gry, do których wiem, że mogę do nich zechcieć za kilka lat wrócić. Są też takie tytuły, które służą do przejścia raz i koniec - te mogę mieć w dowolnej formie, nawet jeśli mam wątpliwości (bo mam), czy taki Steam z którego korzystam będzie nadal działał i udostępniał mi kupione przeze mnie gry za 10 lat.
A jeśli za te 10 czy 15 lat zechcę pograć w grę którą kupiłem dziś, to i tak nie mam przecież pewności, czy nie będę potrzebował jakiegoś emulatora PC do tego :haha: |
Cytat:
Za 100 może być wersja w pudełeczku, z figurkami, pierdułkami itp. O tym, czy gra zarobi na siebie mówi rachunek ekonomiczny. Nie znam kosztów produkcji, dystrybucji i reklamy, żeby móc cokolwiek na ten temat powiedzieć. O tym decydują ekonomiści w tych firmach. Jeśli CD Projekt RED sprzedaje Wiedźmina 2 w nowej wersji rozszerzonej za połowę ceny nowych gier, znaczy, że można. Moje umowne dwie dychy mówią o tym, że ja wolałbym za taką kasę kupić grę nową niż używaną. Nie wiadomo też, ile producent zarobi jak wypuści grę za 20-30 zł. Angry Birds kosztuje mniej a producent zarabia krocie. Wszystko jest kwestią skali. Można zrobić badania ekonometryczne i wybrać taką cenę, która im da maksymalizację zysków. Problem w tym, że producenci chcą się nachapać niemiłosiernie na samym początku dystrybucji, zebrać tzw. śmietankę. Zapaleńcy na pewno mają kasę odłożoną, a ci, co nie czekają na obniżenie cen to albo zapłacą, albo ściągną wersję spiraconą. Tak to jest, jak każdy chce się maksymalnie nachapać w krótkim czasie i ciągle mało... Stąd zabezpieczenia, odcięcie odsprzedaży itp. |
Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 00:20. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2025, vBulletin Solutions Inc.