Forum CDRinfo.pl

Forum CDRinfo.pl (https://forum.cdrinfo.pl/)
-   Off topic (https://forum.cdrinfo.pl/f5/)
-   -   Skręcona kostka??? (https://forum.cdrinfo.pl/f5/skrecona-kostka-34856/)

michalsza 16.05.2004 13:41

Skręcona kostka???
 
Wczoraj grałem mecz w miejscowym klubie. Tak się niefortunnie zdarzyło, że prawdopodobnie skręciłem kostkę (boli mnie przy kostce ale umie ruszać nogą) Mam kilka pytań: czy mogło mi się tam przy kostce połamać i czym się różni zwichnięcie od zkręcenia?
Sorki za takie pytania na takim forum
dzieki

Edwardo 16.05.2004 15:13

moglo ci sie polamac, jakby ci sie polamalo, to raczej nie bylbys wstanie nawet dotknac stopa ziemi.
skrecenie a zwichniecie?
jedno to jest ze peka torebka stawowa, a drugie ze nie peka i nie ma wysiaku mazi stawowej. ale ktore jest ktore to nie bardzo pamietam.
kiedys cos mi sie stlo w kostke, a dokladniej 2 lata temu w bieszczadach. pech na maksa, ide szlakiem, juz widze asfaltowke a tu ryp i sie ocknalem juz na ziemi (stracielm przytomnosc z bolu :) )
no ale doszedlem do celu, znalazlem jeszcze grupie nocleg, w sumie to jeszcze z pare kilosow zrobilem z taka noga, potem buta nie moglem zdjac bo byla spuchnieta, ale moczenie w zimnej wodzie i zimne piwo w Solinie zrobili swoje i nie musialem miec ni gipsu ni bandarzy. przeszlo samo po 2 tygodniach :)

Remix 16.05.2004 19:12

Witam!

Nie zwichniecia i skrecenia nie tycza sie samych kosci... uszkodzeniom moga rowniez ulec sciegna lub wiazadla to strasznie bolesne i czasem trudniejsze do wyleczenia niz pekniecie kosci...

Najlepiej to wybraz sie na ostry duzur na przeswietlenie i niech to obejrzy badz co badz specjalista

andrzejj9 16.05.2004 22:02

Cytat:

Napisany przez remix
Witam!

Nie zwichniecia i skrecenia nie tycza sie samych kosci... uszkodzeniom moga rowniez ulec sciegna lub wiazadla to strasznie bolesne i czasem trudniejsze do wyleczenia niz pekniecie kosci...

Najlepiej to wybraz sie na ostry duzur na przeswietlenie i niech to obejrzy badz co badz specjalista

Tak, no ale pod warunkiem, ze rzeczywiscie porzadnie spuchlo, moze poczerwienialo... Przeciez z kazdym skreceniem to sie na ostry dyzur nie chodzi. Zreszta danie w gips nie zawsze jest najlepszym rozwiazaniem. Owszem, przy zlamaniu tak, wtedy kosc musi sie zrosnac i nie powinna byc w tym czasie zbytnio ruszana, ale przy skreceniu. Zeby dodatkowo oslabiac noge, po co?

mr_spock 17.05.2004 00:43

To moze mnie tez ktos zdiagnozuje... :)

Kilka lat tamu, bylem na rybach, bylo ciemno jak w d.... i w dodatku slepe molo - nie ma polaczenie z ladem, trzeba ladzia plynac.
W kazdym razie, stalem sobie na falochronie i jak sie nie zwale z niego! zjechalem po betonowej rowni, na szczescie w strone platformy, a nie morza:P
W wyniku tego, duzy palec u nogi zmienil swoj stan polozenia na moment, opisze to tak... znalazl sie w pozycji pionowej wzgledem podeszwy (90stopni) ;)
Cos tam chrupnelo, a bol taki, ze sobie prawie "narobilem". Z wczesniej wymienionych przyczyn natychmistowa ewakuacja byla niemozliwe. Bolalo z tydzien... sprawa sie upokoila i niby OK, ale potem przez okolo 3 lata, wystarczylo ze mocniej go nagiolem (kopniecie pilki, zeskoczenie z kads) i znow bol taki, ze historia.
Oczywiscie przeswietlic nie polazlem...
Co to moglo byc i czemu tak bardzo bolalo?? :(

andrzejj9 17.05.2004 06:15

Cytat:

Napisany przez mr_spock
Co to moglo byc i czemu tak bardzo bolalo?? :(

Wiesz, czasami i wybicie boli bardziej od zlamania. Wszystko zalezy od konkretnego przypadku. A co to moglo byc? Wlasciwie wszystko. Moze mamy na forum jakiegos lekarza, to bedzie strzelal, bo to chyba jedyne co mozna zrobic???

Edwardo 17.05.2004 08:13

mr_spock: zalezy w ktora strone wygial sie, w gore czy w dol?
jak w dol to obstawiam wyskoczenie ze stawu, naderwanie torebki stawowej albo sciegien,no i prawdopodonie ze niezle zryles sobie staw, jak w gore, to to samo tylko ze z malym prawdopodobienstwen duzego zniszczenia stawu. nie wykluczam zlamania.



a jak kiedys na WF chodzilem to odbilem pilke palcem fakju lewej reki :) spochl mi ale po tygodniu przeszo. I od tamtej pory zawsze w zimie (w lecie w sumie tez) jego temperatura jest nizsza niz reszta dloni :(

andrzejj9 17.05.2004 08:29

Cytat:

Napisany przez Edwardo
a jak kiedys na WF chodzilem to odbilem pilke palcem fakju lewej reki :) spochl mi ale po tygodniu przeszo. I od tamtej pory zawsze w zimie (w lecie w sumie tez) jego temperatura jest nizsza niz reszta dloni :(

Niech zgadne - koszykowka? :)

Sport, ktory spowodowal kilka moich kontuzji. Teraz juz mam uraz i nie gram, a szkoda, bo kiedy bardzo to lubilem. Przenioslem sie na siatkowke :)

miles 17.05.2004 09:10

Cytat:

Napisany przez andrzejj9
Niech zgadne - koszykowka? :)

Sport, ktory spowodowal kilka moich kontuzji. Teraz juz mam uraz i nie gram, a szkoda, bo kiedy bardzo to lubilem. Przenioslem sie na siatkowke :)

No nie wiem czy sitakówka jest grą mniej kontuzjogenną.
Ja gram więcej/mniej na jakimś tam poziomie. Palce od bloku nawet kciuki miałem
ostro powybijane. Kostki obie pokrecone. Teraz wystarczy małe uderzenie i boli jak cholera, ale już nie puchnie. Pomimo wszytkiego i tak nadal trenuje. Sport to alkoholizm z którego nie mogę się wyleczyć

Pozdrawiam

Edwardo 17.05.2004 11:44

moim ulubionym sportem jest chodzenie na moja prywatna silownie i cwiczenie palcepsow. siadam wygodnie na krzeselku, wlaczam monitor, przysuwam blizej klawisze i myche i sie zaczyna! trenuje czasem po nocach, tak ze czasem nie mam sily wstac z krzesla treningowego, wtedy z bolem kregoslupa i wszytkich miesni budze sie rano z twarza na ukochanej maszynie do trenowania - klawaiturze - zmeczony wchodze do lazienki i szykuje sie na zajecia.
a po zajeciach znowu zasiadam w mojej silowni
tak! sport to alkoholizm!

:D

andrzejj9 17.05.2004 11:54

Cytat:

Napisany przez miles
No nie wiem czy sitakówka jest grą mniej kontuzjogenną.
Ja gram więcej/mniej na jakimś tam poziomie. Palce od bloku nawet kciuki miałem
ostro powybijane. Kostki obie pokrecone. Teraz wystarczy małe uderzenie i boli jak cholera, ale już nie puchnie. Pomimo wszytkiego i tak nadal trenuje. Sport to alkoholizm z którego nie mogę się wyleczyć

Pozdrawiam

O, zdecydowanie nie jest. Zreszta to bardziej zalezy od predyspozycjii osoby, ktora gra, bo kontuzje moga byc raczej nieco innego rodzaju. W kazdym razie szybkosc pilki i sila, z jaka nastepuje jej kontakt z cialem jest o wiele wieksza w siatkowce, a wiec i ryzyko kontuzji jest nieco wieksze.

Ale jakos w siatkowce to ryzyko mi nie przeszkadza. Zdaje sobie z niego sprawe i mniej wiecej wiem, jak sie przed nim ustrzec. Chociaz tez musze przyznac, ze nie zawsze. Nie dalej jak dwa tygodnie temu porzadnie wybilem sobie palca serdecznego prawej reki. Co ciekawe, nie blokujac (chociaz pilka byla scieta w moje rece), ale spadajac, kiedy drugi blokujacy walnal mnie nadgarstkiem. Ale pobolalo, przez jedne zajecia musialem bardzo uwazac i unikac odbijania palcami i przeszlo.

Lubie siatkowke :)

andrzejj9 17.05.2004 11:55

Cytat:

Napisany przez Edwardo
moim ulubionym sportem jest chodzenie na moja prywatna silownie i cwiczenie palcepsow. siadam wygodnie na krzeselku, wlaczam monitor, przysuwam blizej klawisze i myche i sie zaczyna! trenuje czasem po nocach, tak ze czasem nie mam sily wstac z krzesla treningowego, wtedy z bolem kregoslupa i wszytkich miesni budze sie rano z twarza na ukochanej maszynie do trenowania - klawaiturze - zmeczony wchodze do lazienki i szykuje sie na zajecia.
a po zajeciach znowu zasiadam w mojej silowni
tak! sport to alkoholizm!

:D

Uwazaj, zebys sie nie przetrenowal ;)

Jeszcze troche i w zimie nie zmiescisz palcow do zadnej rekawiczki ;)

Edwardo 17.05.2004 12:09

andrzejj9: juz nie musze nosic rekawiczek, bo po co?
miesko grzeje mi kosci :)
boje sie tylko, ze kiedys bede uderzal w dwa lub wiecej klaiwszy na raz...

andrzejj9 17.05.2004 12:19

Cytat:

Napisany przez Edwardo
andrzejj9: juz nie musze nosic rekawiczek, bo po co?
miesko grzeje mi kosci :)
boje sie tylko, ze kiedys bede uderzal w dwa lub wiecej klaiwszy na raz...

Bedziesz szybciej pisal (i to dwa razy szybciej ) ;)

Edwardo 17.05.2004 13:22

zeby wszytko bylo takie piekne :)
albo zeby mi sie chcialo tak jak mi sie nie chce, a tu sesja sie zbliza :(

Berion 12.01.2010 10:58

Odkopujemy.


Dwa dni temu diabeł mi nogę podłożył i zeskakując z łóżka piętrowego jakoś niefortunnie, krzywo stanąłem na stopę. Coś tam chrupnęło, ja się przestraszyłem, a kostka spuchła. Wywieźli mnie na urazówkę, na rentgenie wyszło, że mi się przemieściła kość w dół, tak jakoś bardziej niż normalnie (strzałkowa bodajże, ta mniejsza). Wsadzili mnie w gips, w którym nie mogę wytrzymać... Złamań podobno nie ma, ale nie są pewni...

Naczytałem się, że przy zwichnięciu stawu skokowego trzeba kość nastawiać. Mnie nikt niczego nie nastawiał! Kazali mi wyciągnąć nogę prosto i zmumifikowali. ??? Dziś boli mnie już nie tylko ta kostka, ale kawałek stopy. Dostałem też zastrzyki w bebech. Chodzić się nie da, swędzi jak diabli, gorąco mi w nogę, fizjologia też utrudniona, pod prysznic nie bardzo jest jak wejść...

Czy to jest normalne? Ja wiem, że to się trzeba do lekarza udać, a nie na forum wyżalać, ale może ktoś miał podobnie. U mnie na wizytę to się czeka pół dnia, przy czym człowiek się nasłucha przy okazji różnych historii typu: "a to jak mu lewą nogę ucięli zamiast prawej" itp.

:(

Jarson 12.01.2010 11:36

Ja wiem, co Ty kombinujesz :> Chcesz, żeby Ci się noga źle zrosła i będziesz miał potem pretekst, żeby przesiadywać całymi dniami przed konsolą :P

Nie patrz na to, że się trzeba nastać i nasłuchać, leć do lekarza. Pamiętaj bowiem, że gry ewoluują i powoli zaczynają wymagać sprawności nie tylko palców u rąk, ale angażowania całego ciała (Wiimote). Tak więc nie ma co, uważaj na ten uraz!

prometeusz 12.01.2010 11:41

Co najwyzej mozesz stracic noge, no ale do tego jeszcze daleko:hmm:
Jak bedzie bolalo to ja bym wypierdzielal ten gips i jechal do dobrego chirurga

ynsiwy 12.01.2010 11:52

Dosłownie tydzień temu moja siostra podczas kuligu spadła z sanek i co się okazało złamała nogę w kostce czyli jak u Ciebie ma problem ze stawem skokowym. Pojechała na pogotowie, tam została przyjęta jak to na pogotowiu, coś w stylu "po co Pani złamała nogę" :]
Nogę wsadzili jej w gips, dali zastrzyki, kartkę z instrukcją jak robić i wypad.
Trzy dni później zdecydowała się pójść prywatnie, gdyż była strasznie niezadowolona z poprzedniej wizyty i braku informacji.
Na prywatnej wizycie okazało się, że faktycznie noga złamana, gips całkowicie źle założony (wsadzili nogę od nowa), możliwe, że będzie trzeba nastawiać (operacyjnie), ale to okaże się w lutym.

Ogólnie jak chcesz się czegokolwiek dowiedzieć to lepiej iść prywatnie eh

Berion 12.01.2010 12:24

No to ładnie. :/

U mnie też praktycznie brak informacji. To nie szpital, to fabryka. I nie wiem nawet jak to powinno wyglądać. K.u.r.w.a, a płaci się chyba za to... Jak mnie się ktoś pyta o jakiś program czy cześć do kompa to staram się wyjaśniać i doradzać pokazując plusy i minusy takiego a takiego rozwiązania względem swojej wiedzy*. Lekarz, którego się na miejscu pytałem, wyraźnie był niezadowolony że w ogóle się pytam: "nie wiem, niech pan decyduje" (miałem do wyboru gips albo protezę - tak jestem idiotą pewnie, że się zdecydowałem na gips).


*taka analogia, człowiek toć jak komputer, lekarz jak informatyk. ;]

ynsiwy 12.01.2010 12:28

No właśnie, płacimy na to niezłą kasę... a tak przyjdzie wydać odszkodowanie na prywatne leczenie... a pewnie odszkodowania nie starczy...
Możemy sobie tylko ponarzekać, bo zmienić nic nie zmienimy :(

zene_k 12.01.2010 12:29

Udaj się jak najszybciej do dobrego lekarza, tak jak wszyscy radzą, bo kaleką łatwo zostać.

Sunna 12.01.2010 17:15

I oni chca podwyzek. Choc juz niezle zarabiaja.
Taki xuj.
Wiekszosc pewnie by jakas podoba historie ze swojego zycia znalazla.

Prezesik 12.01.2010 17:22

Czy Wy aby nie przesadzacie?
Na podstawie takiej, że ktoś gdzieś miał jakąś złą historię, opowiedział ją komuś, ten ktoś przeinaczył i podał dalej, a za którymś razem doszło do Was, to od razu wrzucacie wszystkich do jednego worka.
Z tego co mówicie, to w publicznej zdrowia nie istnieje coś takiego, jak dobry lekarz.
Mimo to, każdy z Was tam idzie. Po co się pytam? Nie lepiej od razu do prywatnego i może wtedy będziecie zadowoleni.

To, że ktoś kiedyś popełnił błąd, nie oznacza, że wszyscy lekarze je popełniają i każdego kto się do nich uda czeka kalectwo lub ciepła posadka 2m pod ziemią.

ed hunter 12.01.2010 18:16

Przesadzają, chociaż pogotowie, to nie najlepsze miejsce do zakładania gipsu...

W Warszawie polecam urazówkę w szpitalu na Solcu (Solec 93), są tam naprawdę świetni fachowcy, jak są jakieś komplikacje, to oni powinni je wykryć...

ynsiwy 12.01.2010 18:20

Ja nie przesadzam, bo mam przykład sprzed kilku dni. Na temat naszej służby zdrowia można by założyć osobny temat i dyskutować, ale szkoda na to zdrowia.
Prawda jest taka, że jak chce się o siebie zadbać to trzeba dodatkowo zapłacić.
Masz rację, że są dobrzy lekarze w naszej służbie, ale z nimi też wypada dobrze "żyć", oczywiście nie w każdym przypadku.

ed hunter 12.01.2010 19:33

Statystyka, to taka nauka logiczna...

- Deckard - 12.01.2010 20:00

a ja i tak twierdze że służba zdrowia to xuje , i żadnych podwyżek bym im nie dał - a największy złodziej to ZUS, we wrześniu zeszłego roku byłem ze skierowaniem do urologa - nie maja kontraktów [w 3 przychodniach] ale prywatnie w ten sam dzień tylko że popołudniu.
Kazali przyjść po 15 grudnia się zapisać to byłem, termin mam na połowę lipca, a w radiu słyszałem że coś się zmieniło i może xuj z tej wizyty wyjść ,i jak znam życie to wyjdzie na to że muszę wsiąść 300dzików i iść prywatnie - to na jaki xuj składki płace ??? no na jaki xuj się pytam , banda złodziei

Banana Coctail 12.01.2010 20:42

Obserwuje adeptow tej sztuki na pierwszym roku, to z wypowiedzi sa oni, szczegolnie 'chlopacy', skrajnymi liberalami ekonomicznymi z brakiem poczucia empatii.
Jak sie zacznie klinika to moze i bloga zaloze.

Bartez 12.01.2010 21:31

Cytat:

Napisany przez Prezesik (Post 1074216)
Czy Wy aby nie przesadzacie?
Na podstawie takiej, że ktoś gdzieś miał jakąś złą historię, opowiedział ją komuś, ten ktoś przeinaczył i podał dalej, a za którymś razem doszło do Was, to od razu wrzucacie wszystkich do jednego worka.
Z tego co mówicie, to w publicznej zdrowia nie istnieje coś takiego, jak dobry lekarz.
Mimo to, każdy z Was tam idzie. Po co się pytam? Nie lepiej od razu do prywatnego i może wtedy będziecie zadowoleni.

To, że ktoś kiedyś popełnił błąd, nie oznacza, że wszyscy lekarze je popełniają i każdego kto się do nich uda czeka kalectwo lub ciepła posadka 2m pod ziemią.

Problem w tym, że te złe historie słyszy się na każdym kroku. To nie są jednostkowe przypadki. Nie tak dawno byłem kilka dni w szpitalu po wypadku. Pozostaje tylko modlić się o zdrowie.

rycho 13.01.2010 18:32

My się będziemy modlili o Twoje zdrowie, a Ty nam potem bananka...

Jarson 13.01.2010 18:41

No ja zdecydowanie nie uważam,że lekarzom należą się niższe pensje. 6 lat studiów, specjalizacja, staże... a to wszystko po to, żeby móc potem kompetentnie ludziom pomagać. Oczywiście pojawia się problem, że lekarze czasem właśnie wcale nie są kompetentni, ale przypadki skrajnej niekompetencji (błąd podczas operacji, niewłaściwa diagnoza prowadząca do złego leczenia z poważnymi skutkami itp.) na szczęście są karane, a wydaje mi się, że i mniej widoczna niekompetencja coraz częściej nie uchodzi lekarzom płazem.

Myślę, że to nie brak kompetencji a brak pieniędzy na służbę zdrowia częściej jest powodem problemów. Procent PKB przeznaczany w Polsce na opiekę zdrowotną jest 2x niższy niż w UK, to co się dziwić, że bywa ona nieskuteczna. Problem w Polsce stanowi nie to, że po badaniach otrzymuje się błędną diagnozę, a to, że nie można się na te badania doczekać. To samo przy byle urazie - lekarz musi mieć prawdziwą intuicję, w jakim przypadku kierować pacjenta na dodatkowe badania, a w jakim nie - dla wszystkich nie starczy na pewno. Znów odwołanie do UK - tam problemu nie ma, defaultowo robi się komplet badań. To i nie ma mowy o pomyłce "pacjent nie został potraktowany na poważnie".

Choć inna sprawa, że nawet z własnego doświadczenia mógłbym podać przykłady dość, że tak powiem, mało profesjonalnego podejścia lekarza, a nawet całego oddziału (zdarzyła mi się przed kilkoma laty całkowicie niepotrzebna właściwie wizyta w szpitalu, z którego wyszedłem po kilku dniach nieomal z nerwicą).

rycho 13.01.2010 18:49

Leżałem swojego czasu w szpitalu.
Pulmunologia.
Obok mnie leżał "klient" przybyły do naszej społecznej slużby zdrowie po leczeniu w UK.
Rozpoznanie zaawansowany rak płuc.
W UK nawet mu prześwietlenia nie zrobili za to podstawowe ubezpieczenie.
Lekarz przepisał na dolegliwości gorąca herbatę.

Sunna 13.01.2010 18:51

Kogo stac zeby sie zatrudnic w kilkunastu miejscach na raz ?
Zabawa receptami.
A za to wszystko placi pan, pani itd

EDIT:
A w polsce ludzie umieraja jak maja szczescie na korytarzu pod rejestracja, a jak nie to przed szpitalem.

Agusia 13.01.2010 19:35

Co masz na myśli mówiąc o zabawie receptami ?

Prezesik 13.01.2010 20:12

Cytat:

Napisany przez Bartez (Post 1074265)
Problem w tym, że te złe historie słyszy się na każdym kroku. To nie są jednostkowe przypadki. Nie tak dawno byłem kilka dni w szpitalu po wypadku. Pozostaje tylko modlić się o zdrowie.

Słyszy się, bo mówi się tylko o tych złych rzeczach.
O dobrych się nie mówi.
Ze wszystkim tak jest.

Zdrowia życzę.

andrzejj9 13.01.2010 22:03

Nikt nie mówi, że tych dobrych nie ma. Jednak o złych słyszy się zdecydowanie za często. Za często, bo każda taka historia to ludzkie cierpienie, często cierpienie, którego można było uniknąć.

Berion 13.01.2010 23:59

Co by nie mówić, zawód lekarza jest bardzo stresujący i bardzo absorbujący. Mało lekarzy, pieniędzy w szpitalu/pogotowiu/przychodni i mamy przepis na nieszczęście.

Stad mój strach. Wizyta zamówiona. Paciorek zmówiony. :|

pali 17.01.2010 01:26

A wiecie co, jako że zapoznałem się z dwoma jaśkami wędrowcami, to se napiszę:


Moja była obklejanka-kochanka skończyła medycynę. Jej tatuś to płacił i płaci KRUS jakieś 68 zł za miesiąc, prowadząc regularną, dość zyskowną działalność gospodarczą, przynoszącą zyski. Ot, na przykład każdy członek jego rodziny posiada samochód warty minimum 30 tysięcy złotych, a on sam przemieszcza dupę na przemian Nissanem Murano i BMW 7. Aby nie działa mu się krzywda pobiera regularnie dotacje unijne o średniej wartości około 500 złotych dziennie.

Córeczka ukończyła medycynę, pobierając stypednium socjalne (!), około 750 zł miesięcznie.Teraz jest lekarzem w przychodni prywatno-publicznej (niby prywatna, ale gołym okiem widać, że działa w postkomunistycznym państwowo-samorządowo-niczyim szpitaliku). Pobiera wynagrodzenie ok. 90 złotych za godzinę.

I teraz zgadnijcie czy czuje ona powołanie. Czy czuje ona jakowyś szacunek dla pacjentów, czy może ma ich za bydło i śmieci. Czy może ona czuje jakąś wspólnotę z obywatelami, którzy zbudowali ten szpital, ten kraj porąbany, Czy może ona czuje jakąś wdzięczność, jakąś chęć odwdzięczenia się społeczeństwu, społeczeństwu Polski, Unii Europejskiej, którzy to w swej niezmiernej szczodrobliwości ufundowali jej nową wspaniałą przyszłość.

Czy może czuje, że popełnia pewien nietakt obmacując starszą kobietę, swoimi wypindrzonymi pazurami, we fryzurze od najlepszego fryzjera w pobliskim powiatowym mieście seksu-biznesu-musztardy.

A ja to do lekarza nie chodzę. Zdrowie mi siada, ale nie chodzę, bo mnie nie stać. Płacę 839 zeta miesięcznie ZUSuSRUSU. Tak sobie czasem myślę, że wolałbym nie placić i dać te pieniądze jakiemuś zdolnemu człekowi, który zapewne z chęcią doradziłby mi za te pieniądze jakie pigułki mam sobie łykać, żeby było mi lepiej. Niektórzy mi mówią, że muszę płacić, bo solidaryzm społeczny, bo nie można dopuścić aby ludzie zdychali na ulicy, ale jakoś coraz mniej mnie to obchodzi, gdy patrzę na moją Matkę, która po 33 latach opłacania podobnych składek oraz opłacania składek za zatrudnianych pracowników, dostaje 790 zł emerytury a za lekarza musi płacić, bo "bezpłatne" żądają łapówek.

Tak sobie myślę, że mam to wszystko coraz bardziej w dupie i wolałbym dopłacić jakiejś alkaidzie, co bombę w to wszystko *******nie.

Reetou 17.01.2010 01:41

Cytat:

Napisany przez pali (Post 1075219)
Płacę 839 zeta miesięcznie ZUSuSRUSU. Tak sobie czasem myślę, że wolałbym nie placić i dać te pieniądze jakiemuś zdolnemu człekowi, który zapewne z chęcią doradziłby mi za te pieniądze jakie pigułki mam sobie łykać, żeby było mi lepiej.

Widzisz, od razu chciałbyś nie płacić 839 zł. Ale w tym 839 zł składka na te wypindrzone paniusie jest, ile tam? 180-200zł?

Większa część to są pieniążki które szacowna instytucja odkłada teoretycznie na Twoją przyszłość. Żebyś za te 20-30 lat mógł z tych odkładanych pieniążków dostać co miesiąc, no nie wiem, tak z 5 złotych pewnie dostaniesz...

No i jeszcze w tym 839 zł mała część składki jest odkładana na taki fundusz, co jak na przykład zdarzy się i będziesz bezrobotny, to ten fundusz wypłaci Ci zupełnie za darmo takie pieniążki co miesiąc przez całe 6 miesięcy, że jak weźmiesz te wszystkie pieniążki, to będziesz sobie mógł kupić nawet pół chleba, albo 4 kajzerki.

A Ty, widzisz, od razu chciałbyś nie płacić 839 zł...

pali 17.01.2010 01:55

Zasiłków dla bezrobotnych nie brałem, choć mi przyslugiwały. Nie i basta. I nie wezmę. Bo jakoś nie mogę zrozumieć, że pracy nie ma - skoro jest. Co prawda jest to niekiedy praca, która nie wystarczy na minimum egzystencji, ale też ten zasiłek nie wystarczy na egzystencję, więc po co go brać, skoro można na to samo zapracować.

Są pewnie wyjątki, gdy bezrobotny, pobierając zasiłek, np. dokształca się, aby podjąć lepszą pracę, no ale... ile takich przypadków jest.

Co do 839, mogę sobie płacić nawet 2000, ale niech każdy tyle płaci, to będziemy mieli równe warunki w tym kapitalizmie. Wszyscy będziemy kapitalistami Smitha "ludzmi odważnymi, którzy ryzykując wszystkim co własne, ruszają na podbój rynku".
Na razie to mam wrażenie, że jestem głupim frajerem.

Reetou 17.01.2010 02:24

Zasadniczo zgodziłbym się gdyby nie to, że zasadniczo się nie zgadzam. Bo owszem, powinni wszyscy płacić tyle samo, ale ja bym nie równał do tych 839 zł, a tym bardziej wyższych kwot, tylko do tych 68 zł/mc.

Dlaczego?

- Bo wiem, że ta szanowna instytucja, która inwestuje moje składki, była na tyle gospodarna, że za składki moich rodziców postawiła sobie setki siedzib z marmurami i alabastrami, a teraz na psie emerytury dla moich rodziców brakuje pieniędzy z moich składek i musi pożyczać pieniądze w bankach. Czyli nie inwestuje moich składek, a je przeżera, co stawia moją emeryturę pod dużym znakiem zapytania - wolał bym więc sam odkładać te piniążki na swoją emeryturę chociażby w skarpecie.

- Bo wiem, że mimo opłat na tzw. składkę zdrowotną i tak muszę płacić lekarzom jeśli chcę się wyleczyć, dokładając drugie tyle na potrzebne w tym celu lekarstwa.

- Bo wiem, że na funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych korzystają tylko pracownicy togo funduszu.

A biorąc wszystkie powyższe jestem żywotnie zainteresowany płaceniem jak najmniej na ten burdel.

Sunna 17.01.2010 07:48

respect

Berion 17.01.2010 19:25

Jakby tak policzyć te składki... to miałoby się za te pieniądze kolorową emeryturę z odsetek. ;)

Przyznam, że zastanawiałem się kiedyś nawet nad tym czy nie zmienić obywatelstwa - bo jak mniemam, ubezpieczenie płacić trzeba. ???

Jarson 17.01.2010 19:29

Swoją drogą, nawet gdyby było możliwe zrezygnowanie ze składek i branie tych pieniędzy na rękę, to nie byłoby rozwiązanie dla każdego - ja na przykład mam co do siebie wątpliwości, czy miałbym na tyle silnej woli, żeby ileś tam procent wypłaty odkładać na konto, ale nie na samochód czy nowe meble, ale na stare lata... Ale Ci od ZUSu to niby specjaliści od tego, to powinno im lepiej iść.

Reetou 17.01.2010 19:39

Cytat:

Napisany przez Jarson (Post 1075423)
Ale Ci od ZUSu to niby specjaliści od tego, to powinno im lepiej iść.

Odkładanie na samochód, czy nowe meble? O, tak, to im idzie dobrze...

ed hunter 17.01.2010 19:48

Jednego możemy być pewni - jak przypadkiem dożyjemy do emerytury, to za nią już nie.
Zadbano o to przez ostatnie 20 lat, najpierw sprzedając wszystko za grosze, i zamiast odłożyć część tych groszy na nasze emerytury, to ro****ano wszystko, teraz za***ią pieniądze z OFE, które i bez tego są już małe...

Berion 18.01.2010 10:23

Powróciłem, gips zdjęty, orteza założona. Portfel uboższy o 130zł, ale komfort zwiększony o 130...%. ;)

Podobno wylewy krwi pod skórą (ala krwiaki/siniaki) to coś normalnego przy braniu heparyn. Obadał gość; boli/nie boli i podobno jest ok. Możecie teraz trzymać kciuki za Waszego ulubionego moderatora. ;P


PS: tylko trzy tematy potrafią porządnie ożywić dyskusję na forum. ZUS, polityka i służba zdrowia. ;]

ynsiwy 18.01.2010 10:29

No i jesteś spokojniejszy o te 130 % :) bo wiesz co się dzieje z nogą konkretnie :)

ed hunter 18.01.2010 18:46

Cieszyć się z brania heparyny, bo kiedyś mój szwagier naderwał ścięgno Achillesa grając w piłkę, założyli gips, i po kilku dniach trafił na OIOM, życie zawdzięcza śp. matce, która wcześniej wróciła do domu, i karetce, która zdążyła przyjechać i odwieźć do szpitala 500 metrów dalej. Dostał zatoru płucnego. Od skrzepu w kostce. :]

Sunna 18.01.2010 20:07

Cytat:

Napisany przez Berion (Post 1075570)
PS: tylko trzy tematy potrafią porządnie ożywić dyskusję na forum. ZUS, polityka i służba zdrowia. ;]

A piwo i kobity ?

ed hunter 18.01.2010 20:10

Cytat:

Napisany przez Sunna (Post 1075709)
A piwo i kobity ?

Jesteś strasznie urzędowy.

Sunna 18.01.2010 21:03

Nie wiem czy to dobrze czy nie, powiedzmy ze z przepracowania :)

grzeniu 18.01.2010 21:06

Alkoholem rozcieńczać, zamiast heparyną. :idea:

Berion 08.04.2010 13:07

Wykurowałem się. Noga jakby trochę inna, niesymetryczna więc zaczynam mieć wątpliwości czy to tak ma być, czy już wcześniej mi taka urosła tylko nie zwracałem na to uwagi czy też może coś tam się popsuło. Nawet jeśli, to nie mam już zdrowia psychicznego jeździć po szpitalach (teraz to chyba trzeba by ciąć). ;] Czasem w deszczowe dni mnie trochę boli :hmm: ale ogólnie mogę chodzić, nawet raz zdarzyło mi się podbiec do autobusu w 'biatlonie'.

Tak sobie piszę na wypadek jakby ktoś się o mnie martwił. ;}

ynsiwy 08.04.2010 13:29

mogę powiedzieć tyle, że siostrę też noga pobolewa przy zmianach pogody... miała 2 tygodnie rehabilitacji, jeszcze kuleje... ale jak zapomni, to tak jak mówisz, zdarza się przebiec bez problemu :) kwestia psychiki pozostała:)

andrzejj9 08.04.2010 13:40

Zdarza się przebiec?

Ludzie.. to skręcona kostka.. po wygojeniu nie powinno być śladu (też w pamięci), a nie, że "zdarza się przebiec" :>

Berion 08.04.2010 15:57

'Zdarzyło mi się' w sensie takim, że było to jakieś 4 tygodnie od urazu. Jeszcze wszystko tam nie grało, więc trochę zaryzykowałem. ;]

ed hunter 08.04.2010 16:17

Cytat:

Napisany przez Berion (Post 1092331)
Wykurowałem się. Noga jakby trochę inna, niesymetryczna więc zaczynam mieć wątpliwości czy to tak ma być, czy już wcześniej mi taka urosła tylko nie zwracałem na to uwagi czy też może coś tam się popsuło. Nawet jeśli, to nie mam już zdrowia psychicznego jeździć po szpitalach (teraz to chyba trzeba by ciąć). ;] Czasem w deszczowe dni mnie trochę boli :hmm: ale ogólnie mogę chodzić, nawet raz zdarzyło mi się podbiec do autobusu w 'biatlonie'.

Tak sobie piszę na wypadek jakby ktoś się o mnie martwił. ;}

O w mordę! Ja się też swoim nogom przyjrzałem... mam dwie inne - lewą i prawą. :O :help:

andrzejj9 08.04.2010 17:37

Cytat:

Napisany przez Berion (Post 1092359)
'Zdarzyło mi się' w sensie takim, że było to jakieś 4 tygodnie od urazu. Jeszcze wszystko tam nie grało, więc trochę zaryzykowałem. ;]

Twoją historię pamiętam. To jednak było (jest?) trochę poważniejsze.

Ale ynsiwy wspomina o siostrze, która jak wynika również miała nogę skręconą, a teraz udaje jej się czasami przebiec kawałek (tak przynajmniej wywnioskowałem z tej wypowiedzi) bez pamiętania o tym. To jak dla mnie znacznie poważniejszy uraz, bo zwykłe skręcenie się leczy i zapomina o sprawie.

ynsiwy 08.04.2010 22:47

Cytat:

Napisany przez andrzejj9 (Post 1092372)
Twoją historię pamiętam. To jednak było (jest?) trochę poważniejsze.

Ale ynsiwy wspomina o siostrze, która jak wynika również miała nogę skręconą, a teraz udaje jej się czasami przebiec kawałek (tak przynajmniej wywnioskowałem z tej wypowiedzi) bez pamiętania o tym. To jak dla mnie znacznie poważniejszy uraz, bo zwykłe skręcenie się leczy i zapomina o sprawie.

nie nie :) na początku tematu pisałem, że siostra miała złamaną nogę w kostce :) dlatego tak pisałem :)

Jarson 08.04.2010 23:04

Cytat:

Napisany przez Berion (Post 1092331)
Wykurowałem się. Noga jakby trochę inna, niesymetryczna więc zaczynam mieć wątpliwości czy to tak ma być, czy już wcześniej mi taka urosła tylko nie zwracałem na to uwagi czy też może coś tam się popsuło. Nawet jeśli, to nie mam już zdrowia psychicznego jeździć po szpitalach (teraz to chyba trzeba by ciąć). ;] Czasem w deszczowe dni mnie trochę boli :hmm: ale ogólnie mogę chodzić, nawet raz zdarzyło mi się podbiec do autobusu w 'biatlonie'.

Tak sobie piszę na wypadek jakby ktoś się o mnie martwił. ;}

Trochę Ci na to zeszło ;) Ale dobrze, że już w porządku :taktak: Noga może w przyszłości pobolewać, jednak złamanie to złamanie, ważne, że jest sprawna :)

Berion 09.04.2010 11:59

W sumie półtora miesiąca. Odpisałem wczoraj bowiem dopiero sobie przypomniałem, że jeszcze nie odpisałem jak się sprawa skończyła (mam nadzieję, że się skończyła :D).


Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 14:26.

Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2025, vBulletin Solutions Inc.