Forum CDRinfo.pl

Forum CDRinfo.pl (https://forum.cdrinfo.pl/)
-   Off topic (https://forum.cdrinfo.pl/f5/)
-   -   Smieszna mp3. "Infi" gra w Quake 3. (https://forum.cdrinfo.pl/f5/smieszna-mp3-infi-gra-quake-3-a-29538/)

/||\aster 02.01.2004 18:10

Smieszna mp3. "Infi" gra w Quake 3.
 
Podobno jest to stare ale ja to nie dawno slyszalem. Smieszna jest ta mp3 :)
http://banita.pl/~mieszko/Infi_playin_vq3.mp3
Najpierw posluchajcie, a pozniej przeczytajcie historie. Uwaga niecenzurowane slowa.
Doszukalem sie jeszcze historii tej mp3, oto ona:
















Infinite

Historia pewnej mp3

Otrzymałem wiele próśb o ten art. Przyznam, że będzie to dla mnie pomocne, gdyż do tej pory zasypywany jestem pytaniami odnośnie wydarzeń nagranych na "Infi_playin_vq3.mp3". Postanowiłem więc w końcu opisać tamten dzień. Gotowi umrzeć ze śmiechu? Jeśli tak, to czytajcie dalej fartuchy...

Jak zwykle, gdy tylko ktoś z LanMerów miał wolną chatę, cała banda rozjuszonych i żądnych grania psychopatów przypuszczała szturm wraz ze swoimi kompami i okupowała mieszkanie aż do jego zniszczenia. Tym razem ofiarą padł Lovtza którego starzy wyjechali Bóg jeden wie gdzie. Zebrana eqipa to:

Infinite (aka Infi, aka Infol) - mnie to chyba już znacie co?:)

Lovtza (aka lamtza, aka rovtza) - wybitny znawca hardware'u, jego ulubionym zajęciem jest zarzucanie ludzi chamskimi docinkami, z jego punktu widzenia jest nieomylny, posiada rozległą wiedzę na temat II wojny światowej, jeden z lepszych w polskiej lidze GPL

Birkin (aka Birkinity, aka Birkinauta) - także znawce hardware'u, tylko że on wie coś tam jeszcze o sofcie, chyba urodził się w kostnicy, lubi śmierć i czarny humor, jest mistrzem polski w re2

Seiko (aka ukrainiec) - no nie, kolejny koleś od hardware'u:), na sofcie też sie zna, ściąga strasznie dużo filmów i gier z netu, jest naszym zaopatrzeniowcem, zawsze kłóci się z Lovtza bo też jest nieomylny (no... prawie)

Fido (aka fidiasz, aka pies) - maniakalny overclocker, podkręca wszystko co mu wpadnie w łapy, od słoików po procesory, spalił chyba więcej podzespołów niż starczyłoby na wyposażenie 2 kafejek, kiedyś w bójce stracił zęba i nosi protezę którą może wyjmować, wszyscy lubią podziwiać "sztuczkę z zębem"

Spawn (aka szmata, aka szmatr0x) - on? czy on się wogóle na czymś zna? no chyba tak... na wcinaniu kiełbasek z grilla, słucha jakiejś dziwnej muzyki i deklaruje że gra w kwaka (nie widać)

Pedro (aka pedryl) - tak jak ja lubi Forgotten Realms i inne fantasy, postać raczej neutralna, ale czasem i jemu odwala szajba

LIPek (aka żyd) - bardzo dziwny człowiek, lubi cheatować za co często staje się obiektem ataków reszty grupy, coś tam wie o programowaniu, lubi mudy oraz zimne kotlety z chlebem (zwane żydoburgerami)

Pio - chuderlawy zapryszczony nastolatek, lubi fantasy i d2lod

Poprzedniego dnia graliśmy do późna w nocy (a może raczej do rana), więc obudziłem się ****any jak koń po westernie. Szybka toaleta, śniadanko i już byłem w drodze do Lovtzy. Muzykę i wrzaski było słychać już w połowie drogi. Wszedłem rzucając swoim zwyczajowym "wasup!", gdy w odpowiedzi doszedł mnie śmiech i garść niewybrednych komentarzy wiedziałem, że wszystko jest w porządku. Klimat był oczywiście równie perfekcyjny co panujący tam bałagan. W stercie walających się butelek i papierów LIPek i szmata prowadzili zażartą dyskusję na temat wyższości pizzy nad kiełbaskami z grilla. Oczywiście obydwie te potrawy były dostępne. Pizzę przygotowywał w kuchni Lovtza a na balkonie Birkin patrolował strefę ochronną grilla starając się dopilnować, aby nikt nie zakosił kiełbasek zanim będą gotowe. Warto też wspomnieć, że chłopaki odpalali grilla z denaturatu. Mimo to żarcie było smaczne. Hałas jak zwykle był spory. Głośne rozmowy i jeszcze głośniejsza muzyka. W kuchni ktoś właśnie rozbił szklankę. W przedpokoju Pedro smarował Pio musztardą, a z balkonu LIPek bombardował petardami przechodzących poniżej ludzi. Ogólnie rzecz biorąc atmosferka była nieco chaotyczna, ale w końcu były wakacje i trzeba było jakoś odreagować trudy roku szkolnego, zwłaszcza, że ja byłem po maturze:).

Sporo graliśmy. Na pierwszy ogień poszło GTA2 w które wymiatał ukrainiec. To jest jednak gra, która nie wciąga na długo. Następnie w łaski wkradło się d2lod, przy którym spędziliśmy kilka godzin. Potem był i bw, szkoda tylko, że chłopaki mają nikłe pojęcie o zaawansowanej rozgrywce. Po kilku kolejnych godzinach byliśmy troszkę zmęczeni. Zrobiłem więc zrzutke i wybrałem się z pedrylem po zakupy. Była juz 2 w nocy więc poszliśmy na stację benzynową (której nazwy nie wymienie bo nie będę robił tu reklamy:>). Wróciłem na poligon gdzie akurat trwała dyskusja nad najlepszym sposobem rozmrożenia coca-coli, która przypadkowo zbyt długo pozostała w zamrażalniku. Przerwałem te boje swoim przybyciem. Bydło rzuciło się na zakupiony towar. Browary, chipsy, cola, i smakołyki - oto podstawowe pożywienie każdego LanMera które bez wątpienia są bogatym źródłem witamin i energii. Całe grono gentlemanów oddało się w ciszy (przerywanej jedynie rytmicznymi stukotami przypominającymi rąbanie młotkiem w karoserię samochodu przy wtórze przyjemnego piszczenia z rodzaju "widelcem po szybie" - to sie chyba techno nazywa) konsumpcji napojów chmielowych oraz chipsów wysokoenergetycznych. Ta cisza nie trwała długo, bo już po chwili wróciły tematy w stylu: "Jak spuścić powietrze z kół tramwaju."

Tymczasem ja siedziałem sobie przy kompie i zacinałem w q3. Zbliżał się CGL3 i potrzebowałem treningu. Na server podłączyli się kolesie. Wszyscy na jakiś fakeach typu [VT]Rodrigez, [VT]Antonio, [VT]Esmeralda. Gdy zapytałem o co z tym chodzi, odparli, że wymyślili sobie fakeclan "Venezuela Team". Rozgrywki przebiegały pod znakiem FFA. Dopiero po jakimś czasie zaczeliśmy grać duelki. A jak to u leszczy bywa, potrafili grać tylko jedną mapę: q3dm17 (która imho jest najbardziej ****aną mapą w całym układzie słonecznym, chociarz czasem zastanawiam się nad obdarzeniem tym zaszczytnym mianem cpm1a). Moim przeciwnikiem miał być Fido (nie ten z [DS]). Nie uważam się za świetnego gracza, mistrza w trafianiu z rg przez ściany (hi matr0x), pro-playera (hi zoomer), czy geniusza strategii (hi krg) który do kontroli mapy wykorzystuje nawet wiedzę z zakresu cieplarnianej hodowli kurczaków (no offence do wymienionych powyżej osób, które podziwiam i szanuję). Jednak bez wachania mogę powiedzieć, że Fido to dla mnie delikatnie ujmując: niewymagający przeciwnik. A zniszczenie go do minucha przychodzi mi tak łatwo jak wszystkim dotychczasowym rządom podnoszenie podatków. Więc chyba wyobrażacie sobie moje zdziwienie gdy okazało się że... przegrywam!!!!

Pojedynek zaczął się pechowo. Fido zgarnął czerwoną i megasa. Szybko poleciał po rg, a mi pozostała jedynie żółta. Od początku sprzyjało mi niesamowite szczęście. Trafiał wszystko z rg i niemal każdą rakietę (także w powietrzu). To zaczynało być mocno nienormalne więc jak zwykle w takich sytuacjach (czyt. kiedy przegrywam) zacząłem krzyczeć. Spekty wpadły na pomysł żeby mnie nagrać. Tak się akurat złożyło, że na przeciwko mnie swój komp miał LIPek. Posiadał on słuchawki z wbudowanym mikrofonem, w taki właśnie sposób zostałem podstępnie nagrany.

[Fido właśnie nie wiem jakim cudem uniknął wypchnięcia za mapę moją rakietą.]
Ja: O ty farcie *******ony! Ja tego ****a nierozumiem. Ty wcale nie grasz a wszystko farcisz, zero ****a skilla a wszystko, wszystko farci [BAH! w biurko] *******ony s****iel.
[Jak tylko udało mi się odzyskać czerwoną dostałem w powietrzy rakiete.]
Ja: Co za ****!
[Ale nie pozostałem dłużny zdobywając fraga.]
Ja: Zdychaj s****ielu ***any!
[Przypłaciłem to po chwili kolejną rakietą w powietrzu która wypchnęła mnie za mapę.]
Ja: No ja ***ie w pizdu! ***ana ****a mać!
[Respawn obok przeciwnika.]
Ja: Nie no ****a.
Ja: To jest chyba gra przeznaczona dla ciot... te vq3.
[Udaje mi się wypchnąć Fida za mapę.]
Fido: oooOOOOooo!!
Ja: No! Wypierdalaj!
[Fido fartownym respawnem jak zwykle w tej partii zawinął mi tuż z przed nosa ra.]
Ja: Nie no ****a i znowu zżera! ****a mać [BAH BAH!! w biurko] znowu [BAH BAH!! w biurko] zżarł ****a [BAH BAH!! w biurko] czarwoną!! *******ony farciarski s****iel!!
[Udaje mi się w fida wpakować 3 rakiety.]
Fido: O Boże!!
[Jednak zostaję powalony silną serią z machineguna.]
Ja: ****a no nieeee!!! Nieeeeeeeee!!!! ****a!!
[Respawn obok przeciwnika.]
Ja: Jezu co za ****a fartuch *******ony.
[Znowu zdjął mnie z rg.]
Ja: Boże ty widzisz i nie grzmisz, ****a!
[Do pokoju wchodzi Lovtza]
Lovtza: ****a jak wali tym denaturatem:).
Ja: ****a ja ***ie! Nie moge! Patrz, patrz jak ten gościu farci, ****a.
Lovtza: Dobrze gra.
[Dostaje już chyba 14 rg z rzędu.]
Ja: Widziałeś to ****a? Przecierz to jest niemożliwe!
Lovtza: No widocznie jest.
[Z balkonu przychodzi Seiko i siada nieopodal w fotelu.]
Seiko: Ty ale tym dynksem zapierdala z tego grilla. Ja *******e:).
Seiko: Co za ***** odpala grilla z denaturatu.:>
Lovtza: No właśnie nie wiem.:)
[Birkinowi coś nie wyszło w toczącym się równolegle pojedynku.]
Birkin: ****a!
[Birkin chyba naprawdę się wqurzył bo słychać jak uderza w biurko:)]
[Fido leci na railownie i wyrywa odemnie z rg jednak nie wypada za mapę.]
Ja: ****a nie wypadł! Jaki s****iel farciarski!
Lovtza: Może Krzychu wstąpisz do klanu Venezuela Team.
[Miałem słuchawki na uszach.]
Ja: ****a nie słyszę co tam mówicie.
Lovtza: Chodzi mi, że do klanu Venezuela Team wstąpisz:).
[Dostaje któregoś tam z rzędu rg prosto w japę.]
Ja: Ja *******eee!
Lovtza: Dobrze grasz:).
[Fido znowu przypadkiem znalazł się tam gdzie czerwona akurat w momencie gdy się pojawiła.]
Ja: On ****a zawsze wybiega na czerwoną... ****a a to fart jest... przecierz on nie potrafi sobie zbroi wyczuć:/.
Lovtza: Dlaczego?
Ja: No bo nie gra ****a tyle co powinien:/.
Lovtza: No bo widocznie nauczył się szybko. [O cholera jaki tekst co?:)]
Ja: To jest fartuch ***any ****a.
Lovtza: Posłuchaj... raz, dwa, trzy...
[Ciekawe do ilu by doliczył gdybym mu nie przerwał.]
Ja: Co! Ja gram ****a 2 lata! On gra ****a od czasu do czasu [BAH!! BAH!!] a ja [BAH!! BAH!!] nie moge [BAH!! BAH!!] go zabic [BAH!! BAH!!] ****a!!!!!
Seiko: Po*******iło cię?!
[Niepotrzebnie sie odzywał gdyż poprzedniego dnia miałem z nim sprzeczkę i szukałem tylko pretekstu żeby mu skorygować zgryz a będąc w stanie najwyższego zdenerwowania ruszyłem z miejsca żeby zająć się ukraińcem. To jest chyba największy mit związany z tą mp3... że niby rzuciłem się na Fida. Jednak co bardziej spostrzegawczy zauważyli z pewnością, że przez cały czas jego głos dochodził z innego pokoju. Z pewnością nie wpadłbym w taką furię gdyby Lovtza nie prowokował mnie swoimi *****nymi tekstami. Z pewnością też nikt by mi nie przeszkodził gdybym chciał zrobić Seikowi krzywdę bo wszyscy wiedzą, że niewolno się do mnie zbliżać gdy jestem zły.]
Lovtza: Zostaw go!
Seiko: Spierdalaj s****ysynu! [Przeskakując na bardziej oddalony fotel w nadziei, że znajdzie się poza moim zasięgiem.]
Seiko: Po*******ony jestes!
[Wrzaski przywróciły mi trzeźwość umysłu. Rzucam słuchawkami które trzymałem w dłoni. Przychodzi Fido.]
Fido: No nie denerwuj się Boże jedyny. Ty nie grasz tak z raila jak ja:).
Lovtza: Jaki cham!:>
Ja: Gdzie są te słuchawki ****a.:)
Fido: No dobry jesteś Infi. Dobry jesteś:).
[Ogólna wrzawa.]
Fido: Idź se zagraj z nim. LIPek idź zagraj z Infim.:)
Ja: Ja nie chce! Ja chce grać z fidem!
Lovtza: Nie! Nie gra już Fido.
[Zauważyliśmy że coś jest nie tak z serwerem.]
Fido: Interupted zrobiłeś u mnie:>.
Lovtza: Komp się zawiesił.
Ja: Też się w****ił.
Ja: Ale ja chce grać z Fidem.
[Siadam na swoje miejsce.]
Ja: Ufffff... *******ony farciarz.
Lovtza: Nie graj Fido już z nim. Ja chcę mieć dom w całości.
Ja: Spoko już nie będę szalał.
Seiko: Nie! ****a.
Ja: Ty zamknij ryja cieciu.
Seiko: Weź spierdalaj. Masz po*******one w ryju wiesz?
Ja: Zamknij ****a cieciu ryja.
Seiko: Masz na*******one we łbie.
Lovtza: ****a przyjadą starzy i zapytają o co chodzi. Co ja im powiem. Piliśmy z chłopakami.
Seiko: hieheihie
Ja: Denaturat:>
Lovtza: Nie zostawiłeś mi nic to co miałem robić?:)
Ja: Odpoczne trochę i pogramy.
Lovtza: On już nie będzie grał.
Ja: Będzie.
Lovtza: Nie będzie.
Ja: Będzie bo chcę rewanża.
Lovtza: A ja chcę mieć dom w całości.
Ja: Nie baj.


Tak to wyglądało. O tym że zostałem nagrany dowiedziałem się dopiero później gdy mp3 była już odpowiednio opracowana. Razem z kolegami turlaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Potem spoważniałem i przestrzegłem, że nie mam ochoty dowiedzieć się za jakiś czas, że ta mp3 poszła w net. Wszyscy zdawali się rozumieć moją prośbę. Więc jak byłem zaskoczony gdy wkrótce potem moje gg rozbrzmiało informacjami o stronce na ktorej znajduje się moja mp3. W mojej skrzynce mailowej także znalazło się sporo informacii o tym adresie. Niestety moje najgorsze obawy potwierdziły się:(. Na *****wo zrobionej stronce przykówał wzrok latający napis "Infinite dostał w dupę!". Ściągnełem plik i okazało się, że jest to nagranie z ostatniego lana. Moje zdziwienie przeszło w furię!! Wybiegłem z domu w poszukiwaniu sprawców. Jednak wszyscy się ukrywali. Kiedy wróciłem do domu i zaczęłem czytać fora oraz księgę gości okazało się, że może nie być tak źle jak mi się na początku wydawało. Z opinii ludzi wyraźnie wynikało, że większość jest tym zachwycona! Ludzie zaczęli mnie wypytywać o zajście i błogosławić mnie na każdym kroku. Znalazło się też kilka osób, którym wydawało się że najlepiej byłoby mnie poprostu zabić. Jednak fakt że stałem się "Idolem zbuntowanej młodzieży" (jak to ujął Sweeper) nie niweluje tego, że zostałem najzwyczajniej zdradzony przez przyjaciół. Większość z nich znam od lat i byłem gotowy walczyć w ich imieniu w razie jakiś problemów. Zdrada jest rzeczą której nienawidzę! Z pewnością niewielu z was wie jak ja się wtedy czułem. Mimo, że postanowiłem nikomu za to nie robić krzywdy to na osiedlu już nigdy nie będzie tak samo. Nasze stosunki uległy ochłodzeniu. Nie ma już LanMerów. Nie mam już przyjaciół. Zostałem sam! No i dobrze, że tak się stało. Zyskałem popularność i przekonałem się, że na tych ludziach nie można liczyć. Oczywiście nie wszyscy brali czynny udział w tym co się stało. Nie będę tu ujawniał kto za co był odpowiedzialny, bo co się stało to się nie odstanie. Mam nadzieję, że wy nigdy nie będziecie musieli przejść przez coś takiego. Dzięki za uwagę i do zobaczenia na serwerze:).

-Sid-The-Rat=> 02.01.2004 19:23

smieszna bym tego nei nazwal - raczje przerazajaca

slownictwo ma bogate... powiedzialbym ze nie chcialbym spotkac go na ulicy z kolegami
ps. z infim gralem na dialogu (albo z jego fejkiem) masakra - koles nie ma prawa nawet krzyczec na kogos tak jest cienki

kraluk 02.01.2004 19:25

Ale ten gość ma barwe, a nawet tenczowe słownictwo :)

Ziele 02.01.2004 19:26

To ma być śmieszne? To jakieś młoty co nie umieją grać.. :blee: :ysz:


Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 16:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2024, vBulletin Solutions Inc.