![]() |
Kradzież paliwa klienta w warsztacie
Od jakiegoś czasu nosiłem się z myślą o napisaniu tego posta.
Do rzeczy... Mój rydwan to dość stare auto - Rover 220 SDI z 1999. Tankując samochód do pełna jeździłem sobie wesoło do czasu, aż licznik przejechanych kilometrów nie przekroczył 800km (bowiem samochód ten nie posiada kontrolki rezerwy), co było dla mnie sygnałem, by pojechać na stację. Moje autko jest o tyle specyficzne, że pomiędzy wskazaniem 0 na desce a oczkiem poniżej zera mogłem przejechać jakieś 250km. Regułą było, że gdy dobiłem do owych 800km, to miałem wtedy w baku około 10 litrów paliwa, co wnioskowałem po fakcie, iż wlewałem ok. 40 do odbicia... Było regułą, chyba że oddałem auto do mechanika. Więc... Zdarzyło mi się już 2 razy (różne warsztaty), że po oddaniu samochodu do warsztatu, który dzień wcześniej zatankowałem (i przejechałem raptem 20km) a następnie odebraniu auta od fachowca i przejechaniu około 700km, że auto stanęło na drodze i musiałem kombinować z załatwieniem życiodajnego płynu dla mego autka. Dwa razy w życiu brakło mi paliwa i za każdym razem po odebraniu od mechanika. Teraz tankuję, gdy wskazówka dojdzie do zera. Tak więc zapytam - czy zdarzyło wam się, że u waszego mechanika podpierniczyli wam paliwo lub mieliście takie podejrzenia? |
Mechanicy to świnie :taktak::taktak: razu pewnego jeden taki wymieniał mi klocki z tyłu i czyścił chyba tłoczki ,bo w golfie , w każdym razie u mnie tył mi się *******i :sciana: mego też rocznik 99, mam już 4lata i 7miesięcy ;) klocki z tyłu wymieniam co rok i dwa razy tarcze k***a a z przodu jeszcze nic nie zmieniałem :ysz: ale wracając do tematu :P dzwonie do gościa czy po robocie mam odebrać auto , ten twierdzi że tak - zajeżdżam z kumplem , a mechanik z jakimś drugim gościem zaglądają mi pod maskę :wow: jak wyjechałem , to sprawdziłem czy nie podmienili mi silnika ;) bo niby po co tam zaglądali :hmm: a że jeżdżą samochodami klienta to normalka :( W Wa-wie w Łomiankach budowałem salon citroena pana Włodarskiego :taktak: korzystaliśmy z pomieszczeń socjalnych w/w warsztatu to napatrzyłem się na przekręty - najlepiej patrzyć mechanikom na ręce , ale to chyba taka nasza Narodowa mentalność aby kombinować.
|
Nie jeździ się z pełnym bakiem do mechanika, to elementarz!
Pewnie któryś z łepków, co naprawiali spuścił do swojego ałtka (oczywiście bez wiedzy właściciela warsztatu). Przy okazji często jest skasowany licznik przejechanych kilometrów. Oni bardzo lubią jeździć nie na swoim paliwie. Możesz pogadać z właścicielem przy kolejnej naprawie, albo zmienić warsztat - najlepiej informując go o powodach. Sam nie miałem takich sytuacji, ale jeżdżę do mechaników, których znam i którzy mnie znają. Znane są też przypadki podmiany części i wpuszczania w kosztowne naprawy - niejako przy okazji wykrytych kolejnych usterek. Nie chcą wystawiać faktur na wykonaną robotę, bo mogłyby posłużyć w dochodzeniu praw gwarancyjnych przy fuszerkach, albo mówią że wtedy doliczą 23% VAT przez co stają się drożsi od autoryzowanych serwisów (często i tak są drożsi nawet bez tego vatu). Porównując ich z np. serwisem Fiata u mnie, wypadają fatalnie. I z robotą i z częściami zamiennymi i z ceną usług. Za to zasadę "dobry bajer to połowa sukcesu" znają doskonale. |
dlatego od zawsze jezdzi sie do znajomych mechaników ;-) a fakturki sie bierze,
w razie 'w' zawsze jest dupochron, faktury odstraszają cwaniaków ,kombinatorów i leszczy partaczy raz w życiu miałem spiecie i to ostre ,zakrawało o sąd z warsztatem ,na drodze katowice - warszawa sprzęgło mi się rozsypało wymieniłem , koszt 860zł ale od tego czasu ciężko chodziło ale podobno miało się wyrobić, co się w chorzowie okazało zapłaciłem za sprzęgło Valeo a włożone było maxgear :D |
Cytat:
Cytat:
Po co podchodzić rzetelnie do sprawy, jeśli jedna ładnie opowiedziana bajka może zaoszczędzić godziny roboty... |
Cytat:
W PL miałem Pana Wojtka blacharza i Pana Stasia mechanika (2 różne warsztaty). Pan Wojtek, dusza chłop, stary żeglarz, uczciwy wprost niewiarygodnie. Pan Stasio, szybki jak błyskawica, geniusz od zawieszeń. Tak zajęty, że na robotę trzeba było się umawiać 2 tygodnie naprzód. Klientów "z ulicy" nie przyjmował. Samochody robił praktycznie zawsze wyłącznie w obecności klienta. Czyli też nie. A w IE mam Jurka (ksywa "Kłaczaty"), który też naprawia w mojej obecności. Nawet jak mnie nie ma, to wie że mam kamerę a nie wie jak ją wyłączyć. :D Zresztą benzyna by mu się nie przydała - jeździ klekotem. :szczerb: |
Wiesz, owi wymienieni przeze mnie mechanicy też są ok. Podejrzewam raczej zatrudnionych przez nich pracowników, gdyż nigdy wcześniej nie miałem z jakością usług problemów. A głupio mi bez dowodów im o tym wspominać...
|
Oczywiście, że robią to pracownicy. Właściciele warsztatów doskonale znają zjawisko, bo jest powszechne - co najwyżej może im się zdawać, że u niego akurat go nie ma.
Jak znasz go dobrze, to mu powiedz o tym. Dodaj, że nie chcesz robić draki z tego, ale w ten sposób psuje sobie renomę i traci klientów. Pewnie załatwi sprawę raz dwa. Szybko dojdzie który akurat robił twoje auto. Ogólnie sprawa jest jak pierdnięcie w tańcu - jeden woli by się rozeszło, drugi by zostało między nimi. |
Cytat:
|
Cytat:
|
Cytat:
|
Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 18:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2025, vBulletin Solutions Inc.