Kołchoźnica Tania pojechała ciągnikiem pole orać. Orze, orze, nagle coś zgrzytnęło pod lemieszem. Zgasiła więc silnik, wysiadła z ciągnika i patrzy pod pług. Widzi coś metalowego, więc rozgrzebuje ziemię - a tu rycerz feudalny w ziemi zakopany. Odkopała go, rycerz wstał i mówi:
- Dziękuję ci, kołchoźnico Taniu, za to, żeś mi życie uratowała. Za to mogę spełnić twoje trzy życzenia.
- Cóż, rycerzu feudalny, za tą robotą to i czasu na nic nie ma, przeleć mnie, ale tak porządnie.
I rycerz przeleciał porządnie kołchoźnicę Tanię, po czym pyta:
- Kołchoźnico Taniu, obiecałem ci spełnienie trzech życzeń. Czego chcesz jeszcze?
- Hmmm... Coż, rycerzu, w sumie fajnie było, przeleć mnie jeszcze raz, jeśli to nie problem...
I przeleciał rycerz feudalny kołchoźnicę Tanię drugi raz. Uspokoił oddech i mówi:
- Kołchoźnico Taniu, zostało ci obiecane trzecie życzenie. Mów, czego pragniesz?
- Ehhhh, rycerzu, jakbyś mnie tak jeszcze raz przeleciał, to by było cudownie. No i bylibyśmy kwita...
W trakcie spełniania trzeciego życzenia kołchoźnicy Tani, zszedł był rycerz feudalny, bo zardzewiał leżąc w ziemi, a i młodości był już nie pierwszej...
Wypijmy zdrowie kołchoźnicy Tani, która nie dopuściła do powrotu wrogiego nam feudalizmu!
__________
Spragniony Taliban, ledwo idzie szukając wody po pustynnych górach Afganistanu. Natyka sie na Żyda z małym stoiskiem z krawatami.
Pyta: Masz wodę?
Żyd odpowiada: nie mam ale mam fajne krawaty, może kupisz? Jedyne pięć dolcow.
Taliban wrzeszczy: nie będe przepłacał za twoje gówniane krawaty, niewierny! Zabiję Cie tylko najpierw musze się napić!
OK, odpowiada Żyd. Nie chcesz kupic krawata, nienawidzisz mnie i chcesz zabić,pokażę Ci że jestem ponadto. Tam, za ta górą 3 mile dalej znajdziesz fajny karawanseraj i oni mają dużo zimnej wody. Szalom!
Taliban mamrocząc polazl pod górę, wraca z kilka godzin, prawie niezywy.
- Twój pierd*lony brat nie chcial mnie wpuścić bez krawata...
|