Cóż, niby racja... Tylko nie bardzo.
Trzeba być świadomym tego, co się robi, bo jak słusznie zauważa Andrzej, to nie tylko o smak tego co jemy chodzi, ale też o skutki tego jedzenia dla naszego organizmu. Należy więc kupować te doższe produkty, które przecież również mamy jak na tacy...
Nie stać nas.
No nie bardzo stać, racja.
Bo przez ponad 40 lat mieliśmy w Polsce...
No przecież to nie chodzi o taki ustrój, prawie bym zapomniał, przecież to inaczej trzeba i wtedy na pewno ci, co teraz dodają wodę do szynki, zaczęliby z gruntu inaczej... Oj, ślepa naiwności...
Wiesz co Ci powiem? Był sobie taki pan, nazywał się Radbruch. Przedstawiciel pozytywizmu prawniczego w okresie międzywojennym, znany koleś ogólnie wówczas. No i tak sobie głosił, głosił ten pozytywizm, nawet sobie był Ministrem Sprawiedliwości w Rzeszy (to jeszcze na początku), aż przyszła wojna.
No i wojna była, była, aż się skończyła, a potem co Radbruch zrobił? Ano pomyślał, zastanowił się i, jako, że mądry był z niego człowiek, sformułował trochę inną myśl, odchodzącą już od pozytywizmu prawniczego. I pisze Radbruch: "mogą istnieć ustawy o takim stopniu niesprawiedliwości i szkodliwości, że należy odmówić im charakteru prawa".
Dlaczego zmienił zdanie? Bo zobaczył, że w praktyce to nie wychodzi.
Taki Marks, zgadzam się, mądrym człowiekiem był. Nie wiem, co by powiedział, jakby zobaczył skutki realizacji swoich koncepcji teoretycznych, ale mam pewne podejrzenia co do tego (choć mogę się mylić rzecz jasna). A co podejrzewam, to podejrzewam, że już podejrzewasz...
|