Biskup wizytował parafię na wsi. Rozpętała się burza i musiał zostać na noc. Parafia biedna, więc przyszło nocować z proboszczem w jednym łóżku. Bladym świtem, nie otwierając oczu proboszcz wali biskupa łokciem w bok:
- Mańka, wstawaj krowy doić.
Oburzony biskup, także bez otwierania oczu:
- Ależ pani prezesowo, co to za maniery?
|