A ja musze powiedziec NIE.
Naprawde szczerze watpie, aby po naszym wstapieniu do Unii z nieba zaczely sie sypac pieniadze (jak niestety sporo ludzi wydaje sie uwazac). Fakt, ze to, co teraz sie w naszym kraju dzieje (juz wlasciwie od ladnych kilku lat) to naprawde tragedia, ale nie widze powodu, dla ktorego po wejsciu do Unii mialoby byc lepiej. Na stolkach dalej zostana osoby, ktore interesem kraju nie przejmuja sie zupelnie. Co do alternatywy to faktycznie raczej nie ma zadnej, ale porownujac ostatnie okresy w Niemczech i Rosji, trudno nie zauwazyc, ze jednak zachod nie zawsze oznacza lepiej, a wschod gorzej. Wszedzie moze byc lepiej, tylko potrzebne sa odpowiednie osoby, na odpowiednich miejscach. W Polsce na razie takich nie ma, i wejscie do Unii tego nie zmieni.
Natomiast wkurza mnie strasznie to dostosowywanie wszystkiego do norm Unii. Niektore sensowne rzeczy, to jeszcze pal diabli, ale jak codziennie w telewizji po kilka razy slysze, ze to, to i to zostalo zmienione w celu dostosowania sie do standardow Unii Europejskiej to zaczynam dostawac drgawek. Wczoraj zreszta uslyszalem nowa rewelacje - zniesienie pozwolen na bron pneumatyczna (nie dokladnie tak, ale bez szczegolow). Genialne, po prostu genialne. Nie kazdy, kto chce bedzie sobie mogl, bez niczego kupic bron, ktora bez zadnego problemu mozna zabic, ale jeszcze latwiej powaznie okaleczyc. No ale w koncu mieszkamy w tak bezpiecznym panstwie prawa, ze przeciez nie ma obaw, zeby ktos stwarzal jakiekolwiek niebezpieczenstwo. Zreszta tak, jak zauwazyll woitas w sprawie biopaliwa. Nie wprowadza sie tych wszystkich przepisow dlatego, ze wymaga tego Unia. Nie jest tak z wprowadzeniem biopaliwa (chociaz wlasciwie takie uzasadnienie tego slyszalem chyba tylko raz), nie jest z wprowadzaniem taksometrow (wiele sie juz pisalo na temat tego, ile pewna firma na tym zarobi) i nie jest rowniez teraz w przypadku broni (bo odpowiednie osoby zainteresowaly sie duzo wczesniej tym, kto jest jej importerem).
Wlasciwie to nie jestem wielkim przeciwnikiem naszego wejscia do Unii. Ale caly ten szum w okol tego w telewizji przypomina mi Wielkiego Brata z Orwella. Kolejne kleski i porazki rzadu w negocjacjach (nie uwazam jednak, ze byly tylko porazki) sa przedstawiane jako wielkie i wspaniale sukcesy - cos jak Orwelowska czekolada. Poniekad w tym stylu rowniez jest sprawa doplat bezposrednich dla rolnikow. Sprawa miala pewnie wyjsc dopiero po referendum, ale jakos tak sie niefortunnie dla rzadu zlozylo, ze wiadomo o niej juz teraz. A to moze dosc powaznie wplynac na jego przebieg (rolnicy badz co badz sa jednak dosc znaczna i ciagle liczaca sie grupa)...
__________________
neverending path to perfection..
|