Wydaje mi sie że tym razem Unia się może nie postawić - bo formalnie chodzi o emisję spalin i normy Euro. Z resztą na pewno PO przemyślało sprawę, jak tym razem to przeforsować.
Ale specjaliści z centrum Adama Smitha są zgodni że z ekologią tak naprawde to nie ma nic wspólnego.
Z resztą w Niemczech też jest pełno używek. Widziałem małe peugeoty z lat 90-tych po 600zł. I generalnie jest tam dużo więcej samochodów niż u nas. I jakoś tam nikt na to nie narzeka.
Warsztaty mają co robić, podatek jest w benzynie , biznes się kręci (oleje, dodatki, pokrowce, części zamienne - wiadomo samochód to zawsze skarbonka dla właściciela).
Ludzie kupują takie auta na jakie ich stać - pewnie że każdy wolałby Astona Martina zamiast Fiata Punto. W niemczech są to auta lepsze, u nas siłą rzeczy muszą być gorsze. Tłumaczenia fachowców że biedni powinni kupować auta małe są totalnie bez sensu. Raz że takie auta wcale nie są tanie (zamiast 60tys ledwie 45 wielka mi różnica) , a dwa - to moja sprawa co chce kupić i nikomu nic do tego! Ważne żeby spełniało to wymogi techniczne - w końcu po coś są badania okresowe (które nawiasem mówiąc - też nie są za darmo!).
Akurat polska nie truje świata jakoś znacząco dużo - limity CO2 sprzedajemy na zachód. To po cholere wybiegamy przed szereg z normami? Stać nas na to?
Coś takiego jak ekologia (właściwie to powinno być - sozologia - od razu widac jak się "specjaliści" znają na rzeczy) w naszym kraju tak naprade nie istnieje. Te wszystkie organizacje ekologiczne mają w dupie to czy trujesz czy nie. Chodzi tylko o to by im zapłacić haracz i sie odczepią. I tyle. Zapłacisz im kase - jesteś "zielony"

Zieloni to oni są ale od $$...
Mnie to dotyka o tyle, że sam chciałbym kupić samochód do 10tys. Ani lepszy, ani szybszy, ani większy nie jest mi potrzebny. Ani tym bardziej droższy. No ale rząd chce mnie widze uszczęśliwić po raz kolejny.