Excel i Word to prawdziwa plaga w Polsce. To prawda, że wiele osób i firm zachowuje sie, jakby były obowiązkowym wyposażeniem każdego PCta. Jednak znam tylko ze 2 osoby które Office kupiły do domu. Inni używają np firmowych.
Totalna tragedia jest jak ktoś jest zmuszony zainstalować pirata na firmowym laptopie (słyszałem o takich przypadkach).
Ja dawno sie ich pozbyłem, jade na freewarkach które mi bardziej odpowiadają. Kiedyś na Windows 3.0 był taki edytor AmiPro. Był fajniejszy od Worda 6. I dokładnie to samo myśle o openoffice. Od razu mi sie spodobało.
A jak ktoś narzeka ze nie mam excela - to mówie ze lubie go, a poza tym mnie nie stać i na to nie ma argumentów
Wyszukiwanie darmowych odpowiedników to super sprawa. Nieraz można znaleźć prawdziwe perełki - przeciez nawet mamy o tym bardzo dobry temat na forum.
Nero? Wole Ashampoo i ImgBurn. Multimedia? Avidemux, Avisynth, xvid, HCEnc, Aften, DVD Styler - odpowiedniki tych programów kosztują setki dolarów i żeby było śmieszniej dają nieraz gorsze efekty. RAR? 7zip pakuje lepiej. Przykłady możnaby mnożyć.
Tylko że o tych przykładach wiedzą informatycy. A reszta wie tylko tyle - że ma być Word, RAR i Total Commander.
Jeżeli komuś nie wystarcza GIMP czy Paint.NET to znaczy że mamy do czynienia z profesjonalistą i jego na Photoshopa pewnie stać.
Tak naprawde to tylko Windowsa trzeba kupić (Linuxy pomine milczeniem, bo nadają sie do domu tak jak Windows Vista do instalowania w zegarkach).
Od biedy do Office mogą być, ale tylko jeżeli jakaś dobra dusza nam zainstaluje drukarkę... Jeżeli wydawca dystrybucji nie przewidział zainstalowania czegoś - to istnieje wysokie prawdopodobieństwo że przeciętny zjadacz chleba tego nie zainstaluje. Dlatego najczęściej Linux przychodzi ze wszystkim co ma do zaoferowania. 10 przeglądarek internetowych i 3 pakiety biurowe na start...
Chyba ze trzymać Linuxa jako platformę dla WINE
Inna sprawa to Gry. Czy warto kupować gre na X360 za bandyckie 250zł, którą ukończy sie w 6 godzin? Za tą cene można mieć Windowsa!. To kretynizm i żerowanie na młodych ludziach. Dlatego najlepiej kupować na allegro.
Dzisiejsze gry są drogie, krótkie i często niegrywalne. Pełne bugów wymagają bezsensownego pompowania kasy w sprzęt (to nic dziwnego że nastolatkowi nie starcza na gre, jeżeli ledwo wyprosił nową kartę - z drugiej strony jak już wyprosił kartę to nie po to by stała).
Nie jest to artykuł pierwszej potrzeby, ale to że gry są u nas znacznie droższe niż w UE to rozbój w biały dzień (co piractwa nie usprawiedliwia, natomiast nie rozumiem jak producenci chcą zarobić sprzedając takie gnioty w takich cenach).