Najlepiej byłoby sprzedawać alkohol w specjalnych sklepach, albo przynajmniej w pomieszczeniach gdzie wstęp mają osoby dorosłe (wchodzi się tam tylko po alkohol i jak sprzedawca widzi małolata to wynocha). I tam można sobie kamery instalować. I pokazywanie dowodu na dzień dobry też by nie zaszkodziło.
A nie sprzedają piwo w każdym spożywczaku a potem stają na głowie i bawią się w monitoring, detektywów, sprawdzanie koszyków itp, jak tu uchronić się przed kupowaniem przez byle kogo. Broni palnej też sie w warzywniakach nie sprzedaje
Ale to też wina sprzedawców, przecież żaden problem takie coś zorganizować, przynajmniej w większych sklepach. A jak sie kładzie piwo obok chleba i batoników to sorry.
Jak zwykle - albo prawidłowo, albo wygodnie.
Tak samo nie podoba mi sie sprzedawanie leków w sklepach spożywczych i kioskach. Pomysł fajny ale ludzie nieodpowiedzialni. Polacy ich nadużywają (zwłaszcza przeciwbólowe) zamiast sie leczyć. A to nie tiktaki. Nawet pastylki na gardło mają ulotki których nikt nie czyta a powinien. Np "nie stosowac dłużej niż 2 dni"...
edit:
http://fakty.interia.pl/raport/szesc...u,1314104,2943
Ach! cóż to za niepowetowana strata
.
W zerówce dzieci się bardzo rozwijają,. Malunki, konstruowanie róznych rzeczy (np z kasztanów i zapałkek). Uczą się wierszyków, literek, mają nawet pierwsze podręczniki. Wszystko zależy od pomysłowości przedszkolanki. Podejrzewam ze to rozwija nie gorzej niż ślęczenie nad zeszytem z napisem 1+2=....