http://fakty.interia.pl/swiat/news/p...t,1318755,2943
Te informacje nie trzymają sie całości.
- najpierw samolot leciał zbyt wolno
- potem seria poważnych usterek
- następnie siadło zasilanie i nawaliły komputery
- a na koniec utracili ciśnienie (więc kadłub się rozpadł)
- i jeszcze do tego wybuchł w powietrzu
- ale paliwo i olej sie nie spaliły tylko opadły na powierzchnie oceanu?
To bez sensu.
Poważne usterki nie występują często na raz w samolocie który ma na pewno sporą redundancję układów. Takei coś moze wywołać tylko kolizja z czymś, ale utrata ciśnienia nastąpiła dopiero potem, a tak by była od razu. W dodatku ta prędkość - czemu doświadczony pilot leciał za wolno.
Samolot nie rozpada sie w powietrzu sam z siebie. Nikt nie próbował go wodować (a doświadczony pilot na pewno by próbował), więc sie pewnie rozpadł.
W dodatku są systemy zapasowego zasilania (turbina powietrzna) które umożliwiają lądowanie bez silników (zasila to system fly-by-wire).
Ten wybuch też nie pasuje to reszty.
Bez sensu...
Chyba że:
- samolot wpadł w huragan (a gdzie prognoza pogody i zdjęcia z satelity?)
- trafienie piorunem spowodowało awarie elektroniki (czyli te poważne usterki, mało prawdopodobne ale co tam)
- próbowali jakoś walczyć
- od przeciążen/silnego wiatru samolot sie rozpadł w powietrzu ALBO rozpadł sie podczas próby wodowania.
ale to jest tak naciągane że szok. No i gdzie jest BUM