Cały problem w tym że nie ma zbieżnych informacji KIEDY wystąpiły awarie.
Czy były od razu, czy nagle, czy pojawiały się stopniowo?
Czytałem już następujące wersje
- samolot od początku miał jakieś awarie ale zostały zignorowane (jakoś mi sie nie chce wierzyć, poza tym .. aż tyle?)
- samolot leciał i w pewnym momencie, na przestrzeni kilkunastu minut wszystko zaczęło się sypać (mało prawdopodobne, żeby to było samo z siebie)
- nagle wszystko się rozpieprzyło (to jest najbardziej prawdopodobne)
Przy czym pasażerowie są tak oddaleni, że na pewno samolot (a raczej to co z niego zostało) jakiś czas spadał/szybował w kawałkach.
Różne wersje wykluczają różne teorie.
Najprawdopodbniejsz jest wciąż wersja to że samolot w coś przywalił a wiatr dokończył dzieła. Coś czego szczątek nie ma (lub nikt o ich odkryciu nie informuje). UFO?
A może jednak został zestrzelony? Ale ciała nie są poparzone. Nie było wybuchu. Choć z drugiej strony może tylko samolot się rozpadł od wybuchu rakiety?
PS. znacie przypadek gdzie stewardessa przeżyła wybuch bomby w samolocie podczas lotu? spadła z resztkami kadłuba na ziemie i przeżyła.
To ona :
http://en.wikipedia.org/wiki/Vesna_Vulovi%C4%87
spadła z 10km....