Mój pierwszy zegarek elektroniczny był zegarkiem diodowym. Przysłany w paczce z Kanady na początku lat 80-tych. Żeby zobaczyć godzinę trzeba było, niestety, wcisnąć przycisk. Wtedy zapalały się czerwone diodki. Jakoś tak po dwóch latach odmówił posłuszeństwa - część diodek nie paliła się. Co ciekawe, po zdjęciu dekla koperty, wewnątrz był maleńki trymer, przy pomocy którego można było wyregulować dokładność "chodu" zegarka. Pamiętam, że udało mi się tak go wyregulować, że pokazywał czas co do sekundy. Niestety obecne elektroniki nie mają tej możliwości a dokładność "chodu" zegarka zależy od kryształu kwarcu. Gdzieś czytałem, że im dokładniej jest on oszlifowany, tym dokładniej chodzi zegarek. Najczęściej zegarki spieszą się. Ale są i takie, które się spóźniają. Kuzyn kupił jakąś taniochę na bazarze, to w ciągu miesiąca zegarek spóźnia się ok. 3 minut