Cel ustawy, to jedno, a życie, to drugie.
Coraz więcej towarów na rynku jest z Chin, tam nikt nie daje żadnej gwarancji, tę daje importer - czyli de facto nasz. Chinczycy wszystko załatwiają ceną.
Każda więc reklamacja sprowadza się do strat finansowych albo to tego importera, albo kogoś z łańcuszka po drodze do końcowego klienta. Wszyscy próbują się od tego wywinąć, bo nikt nie chce tracić/zyskiwać mniej niż się da. Stąd te niejasności i utarczki ze sklepami.
W całej tej sytuacji zwykli konsumenci i tak są w lepszej sytuacji od nabywców z działalnością gospodarczą. Kupując cokolwiek na fakturę, nie masz prawa reklamacji towaru ze względu na niezgodność z umową. Często warunki gwarancji są gorsze od wariantu z niezgodnością z umową i nie masz wyboru.
Nie wiem dlaczego ustawodawca tak zdecydował, albo o jakim szczególe w przepisach zapomniał, ale podpada to chyba pod nierównoprawne traktowanie obywateli. Może rzecznik praw obywatelskich powinien się tym zainteresować