Wczoraj po raz pierwszy zawiódł mnie mój TIE Bomber (czyli Albea 1.2 16 V). Koło 13 nie odpalił. Akumulator padł dość szybko przy próbach uruchomienia silnika. Nie odpalił także od sąsiada (kable do akumulatora chodzącego wozu). Pojechałem z Tatą Lady Evy i kupilem nowy akumulator - cena 300 zł (orginał Magneto Marelli - jakiś g... kosztował 290 zł więc zdecydowałem się na lepszy). Założony z trudem do Albei . I auto nadal nie odpaliło

. To mnie wkurzyło ale ciekawostka. Koło 20 zlazłem na dół, przekręciłem kluczyk i samochód uruchomił się za pierwszym razem ! Więc w sumie to nie był pewnie akumulator (albo nie był głównym winowajcą) tylko coś zamarzło. Woda w paliwie ? Może. Zatankowałem pod korek VPower na Shellu , dziś rano bez problemów.
Ciekawe czy do aut z katalizatorem można lać do baku trochę denaturatu ?