Cytat:
Napisany przez nimal
chocby ostatnio 2012 - swietny film, rewelacja, ale koncowke z tymi ich zakichanym amerykanskim patosem polozyli na calego
|
Mi się w całym filmie podobały tylko dwa momenty. Pierwszy to ten, w którym Yuri Karpov na tekst "that's a big plane" odpowiada coś w stylu "It's Russian - Huh!" (notabene bzdura, Antonow jest produkcji ukraińskiej). Drugi również jest związany z Karpovem - scena awaryjnego lądowania rzeczonego samolotu, w Bentley'u i jego tekst: "Silence everybody! Engine... start!"
Jeśli chodzi o film jako całość - kolejna produkcja idąca tropem "będzie jeszcze więcej emocji". Szaleńcza ucieczka w zapadającym się mieście, wybuch wulkanu, lądowanie na skraju przepaści, Mount Everest... I ani przez chwilę nie udało się reżyserowi mnie przekonać, że bohaterowie są w niebezpieczeństwie. To było tak skrajnie nieprawdopodobne (te ciągłe "o włos od śmierci, a jednak jedziemy dalej"), że aż całkowicie niemożliwe. Jak coś jest całkowicie niemożliwe, a i tak się udaje, to nie trzeba się martwić, widać reżyser czuwa.