Okularki w moim kinie były bardzo solidne (sieć Silver Screen), może trochę za ciężkie i po filmie bolał nieco nos. Sam mam sporą wadę wzroku i ciężko mi czytać napisy bez okularów, ale bez problemu założyłem te do filmu na swoje własne i tak komfortowo patrzyłem

. Filmu bez okularów nie dało by się oglądać.
Co ciekawe przed seansem był pokaz demo w 3D, gościa który biegał i walczył coś ala street fighter i wtedy wyglądało to fatalnie. Wzrok mi się zmęczył w minute i zaczęły mi nawet łzy lecieć. Pomyślałem, że wpakowałem się w niezłe bagno

. Jednak od początku Avatara wszystko już było ok, a efekt był znakomity.
pozdrawiam