Problem z zamarzającą szybą od środka w samochodzie.
W mojej Hondzie (i w mniejszym stopniu u rodziców w Passacie) pojawił się przy ostatnich mrozach (poprzednich też, ale o tym nie wspominałem) bardzo irytujący problem. Mianowicie rano po wejściu do samochodu nic nie widać, ponieważ... mam zamarzniętą szybę od środka!
W sumie żaden problem, gdyby nie to, że nie jest to jakaś cienka warstwa lodu, muszę bowiem ustawić dmuchawę na maksa, poczekać ze 3 minuty i dopiero mogę zacząć zabrać się za skrobanie. Nie ma nic bardziej irytującego niż wszędobylski "śnieżek" w środku, na desce, tapicerce i w ogóle wszędzie.
Nie ma szans, żeby rozmrozić ją samą dmuchawą - samochód bardzo długo się grzeje, zanim zacznie lecieć ciepłe powietrze...
Dzisiaj rano miałem taką sytuację, że miałem niewielką ilość samego śniegu na samochodzie, wystarczyło go szczotką zgarnąć i było okej, a w środku zamarznięta szyba...
Wnioskuję, że chodzi o wilgoć, parę z moich ust, którą "zostawiam w samochodzie"... i teraz pytanie - jak się jej pozbyć lub chociaż zminimalizować w jakimś stopniu? Zimy czekają nas jeszcze pewnie koło 3 miesiące, więc chciałbym mieć na to jakiś patent.
Tektura przy szybie chyba nie załatwi sprawy...?
|