Mieszasz się już tu Nimal strasznie.. Raz mówisz ogólnie o wszystkich sytuacjach, potem wyszczególniasz bardzo konkretną, w której ewentualnie ma się to sprawdzić, dodajesz do tej innych użytkowników, chociaż rozmawiamy o jednym niezależnym kierowcy, wmawiasz mi napisanie czegoś, czego nie napisałem...
Ale po kolei:
Cytat:
Napisany przez nimal
wlasnie Twoje proste wyliczenia zakladaja brak innych uzytkownikow drogi
gdybys mial tylko swiatla i odcinki miedzy nimi i jechal jak wariat to fakt - przejechal bys szybciej
ale w realnym swiecie masz oprocz tego jeszcze cala bande czynnikow dodatkowych pod postacia innych uzytkownikow drogi
|
Cały czas rozmawiamy o sytuacji nie uwzględniając innych użytkowników! O tym jest przecież ten artykuł. Oczywiste jest, że gdyby wszyscy jeździli płynniej, to (w założeniu teoretycznym) jeździłoby się szybciej. Ale tak nie jest. Rozważamy zachowanie jednego niezależnego od innych kierowcy i trzeba tu uwzględniać normalne codzienne warunki. Zresztą i nawet to nie ma większego sensu, bo uwzględnienie innych użytkowników tylko potwierdza to, co napisałem na samym początku - wolniejsza jazda nie pozwoli dotrzeć szybciej na miejsce - ani jeżeli użytkownik na drodze będzie sam (moje poprzednie wyliczenia), jak również, kiedy będą na niej także inni kierowcy. Wtedy jeszcze szybciej ewentualny nawet zysk zostanie szybko stracony.
Cytat:
zobacz co napisal Sobrus - sa naukowe wywody/dowody, ze proba jechania szybciej niz inni uzytkownicy dorgi powoduje tylko powstawanie zatorow
oczywisice to samo bedzie jezeli ktos uprze sie, by jechac wolniej
|
Są naukowe wywody na wiele rzeczy, w tym żeby być na czasie na pandemię świńskiej grypy i skuteczność szczepione na nią. Mam kontynuować..?
Zresztą akurat nie widziałem żadnego sensownego opracowania udowadniającego, że wolna jazda pozwoli szybciej się przemieszczać.
Cytat:
wielokrotnie na skrzyzowaniach wyprzedzam samochody, ktore dopiero co mnie wyprzedzaly (oczywiscie jest to mozliwe glownie na ulicach wielopasmowych) bo musieli pierwsi dojechac by stanac na swiatlach
czasem te kilka sekund ktore tu urywam to roznica czy na nastepnych swiatlach przejade czy nie - i tu juz sie robia minuty (cykle swiatel to sa juz minuty)
|
Nie robią się, bo i nie mogą robić - udowodniłem to już poprzednio.
Cytat:
ba, na moich stalych trasach mam kilka takich skrzyzowan, gdzie praktycznie zawsze dojezdzam ostatni a opuszczam pierwszy - wlasnie kwestia strategii, czyli braku hamowania i ustawiania sie zawczasu na odpowiednim pasie
|
To już inne czynniki, które faktycznie mają duże znaczenie, ale są bez związku z tym, o czym cały czas rozmawiamy (prędkości, a nie.. 'strategii' jazdy).
Cytat:
pytales co ma stres do czasu przejazdu? w stesie latwiej popelnic blad - w najgorszym przypadku bedziesz mial stluczke, ale czasem ten blad moze polegac po prostu na zajeciu zlego pasa ruchu i potem musisz poczekac, az ktos Cie wpusci na wlasciwy (czyli poczekac na kogos, kto nie nedzie wlasnie gnal jak wariat - wariaci sie na wzajem zwykle nie wpuszczaja, "bo im sie spieszy", efektywnie na wzajem wydluzajac swoje czasy przejazdu)
|
Nie pytałem, co ma stres do czasu przejazdu, bo jest to oczywiste. Stwierdziłem tylko, co powtarzam, że nie o tym rozmawiamy. Oczywiście, że podczas brawurowej jazdy może mieć miejsce sto różnych nieprzewidzianych sytuacji (zresztą podczas wolnej jazdy również), które ostatecznie przełożą się na czas dotarcia na miejsce. Ale o czym to świadczy? W kontekście naszych rozważań o niczym, bo nie o tym rozmawiamy.
Cytat:
niedawno przypominalem sobie stare odcinki TopGeara - w jednym z nich zaproszony gosc (za diabla nie pamietam kto) tlumaczyl Clarksonowi, ze w miastach tak zatloczonych jak Londyn ustepowanie pierwszenstwa innym ludziom skraca czas przejazdu - w to dopiero Ci pewnie bedzie trudno uwiezyc, co
|
Czyli znowu nadinterpretacja. Z pewnością przyspieszy coś takiego ruch przy jeździe na przykład 'na zakładkę', ale w większości innych sytuacji (zatrzymanie się, czy nawet zwolnienie, żeby wpuscić kogoś z podporządkowanej) jedynie go zwolni. Może oczywiście skrócić ten czas wpuszczanemu, ale nie wpuszczającemu. Nie mylny więc może uprzejmości z upłynnianiem ruchu (oczywiście w niektórych sytuacjach może to sprawić, że później wpuszczający mniej poczeka na innym skrzyżowaniu, gdzie będzie na podporządkowanej, ale to znowu gdybanie o bardzo specyficznych sytuacjach. A chodzi o ogólną regułę).
Cytat:
dalej - jezdzac w ten sposob spalasz mniej, czyli rzadziej tankujesz, a to tez czas (i pieniadze)
nawet sportowcy w czasie wyscigu nie zawsze gnaja z max mozliwa predkoscia wlasnie z tego powodu ale to juz rozwazania wycodzace poza ramy pojedynczego przejazdu
|
No i fajnie. Wiem, że wolna jazda ma wiele zalet i sam, jeśli nie muszę (a muszę rzadko, a przynajmniej staram się, żeby to rzadko było) tak robię. Ale nijak się to ma do czasu przejazdu, a tego od samego początku dotyczyły moje uwagi...
Cytat:
nie wiezysz mi - zajzyj sobie do jakies szkoly ecodrivingu, poczytaj
|
Kiedyś z pewnością to zrobie, ale na pewno nie w celu szybszej jazdy po mieście, bo związku jak nie widziałem, tak dalej nie widzę.
Wolna i płynna jazda ma wiele zalet, ale z pewnością w naszych warunkach nie zalicza się do nich szybsze dojechanie na miejsce. Od początku tak twierdziłem i nie zmieniłem tutaj swojego zdania. Aby tak było (jazda była też szybsza) potrzebne są dwa elementy: takie zachowanie wszystkich kierowców i sensownie zorganizowane skrzyżowania i światła. Jako, że obydwie te rzeczy sa u nas równie prawdopodobne (czytaj wcale), fakt pozostaje dla mnie faktem - wolniejsza jazda jest.. po prostu wolniejsza..