Zabrałem dzisiaj do samochodu łopatę do śniegu, łopatę stalową do odkuwania lodu, wiadro piachu, 3 kilo soli.
Efekt był taki, że najpierw uratowałem starego Jeepa Cherokee, który nie mógł wyjechać z położonego niżej parkingu, sypiąc mu piach pod koła, potem wykopywałem sobie dwa razy miejsca parkingowe, patrząc na zazdrosnych kierowców, którzy nie mieli gdzie zaparkować.
Raz na prostej drodze zjechałem za bardzo na prawo, puszczając jakąś przerażoną kobietkę, zaorałem się w śniegu, łopata, po problemie.