Zasiłków dla bezrobotnych nie brałem, choć mi przyslugiwały. Nie i basta. I nie wezmę. Bo jakoś nie mogę zrozumieć, że pracy nie ma - skoro jest. Co prawda jest to niekiedy praca, która nie wystarczy na minimum egzystencji, ale też ten zasiłek nie wystarczy na egzystencję, więc po co go brać, skoro można na to samo zapracować.
Są pewnie wyjątki, gdy bezrobotny, pobierając zasiłek, np. dokształca się, aby podjąć lepszą pracę, no ale... ile takich przypadków jest.
Co do 839, mogę sobie płacić nawet 2000, ale niech każdy tyle płaci, to będziemy mieli równe warunki w tym kapitalizmie. Wszyscy będziemy kapitalistami Smitha "ludzmi odważnymi, którzy ryzykując wszystkim co własne, ruszają na podbój rynku".
Na razie to mam wrażenie, że jestem głupim frajerem.
|