Znajoma zajmuje się diagnozowaniem takich schorzeń, mówi, że najczęściej wygląda to tak, że rodzice wparowują z dzieckiem, żądają wydania zaświadczenia (najlepiej bez badań, bo po co?) i nie chcą słyszeć ani słowa o konieczności ćwiczenia z dzieckiem, choroba jest w końcu po to, żeby była, a nie po to, żeby ją leczyć