W Polsce to chyba naprawdę musi być robione tak, że dzieli się posiadany czas na miesięczne odcinki z mniej więcej równymi zadaniami na każdy i pilnuje realizacji co do sekundy. Jeden miesiąc z opóźnieniem - i koniec.
Wtedy okazałoby się oczywiście, że koniec byłby po pierwszym miesiącu, ale może czegoś by to nas nauczyło...
Pamiętam przebudowę kilkukilometrowego odcinka drogi nr 82 Włodawa - Lublin w zeszłym roku. Termin oddania projektu - koniec listopada. Od kwietnia do lipca zaczynali (postęp może 25%). Deszcz - trzy dni przerwy. Słońce - od 10 do 16 przerwa, o 18 do domu. Sierpień - październik coś tam powolutku sobie robili (50-60% na koniec). Pierwsza połowa listopada - kręcili się troszeczkę jakby żwawiej po placu budowy. Ostatnie dwa tygodnie - robili w dzień, w nocy, w słońce, w deszcz, kiedy chcecie - no przecież termin jest!
Zastanawia mnie ile ta droga wytrzyma. Jeszcze nią nie jechałem po ostatnich mrozach i późniejszych śnieżycach, może już popękała? Aż się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć
Jeśli z Euro będzie tak samo (to znaczy na pewno będzie, o ile nam ich nie odbiorą, tego że będzie dobrze w ogóle już nie biorę pod uwagę) to jeszcze skończy się na tym, że kilkudziesięciu tysiącom kibiców podczas meczu jakiś stadion na głowy się zawali...
Ostatnio zmieniany przez Jarson : 17.02.2010 o godz. 15:09
|