Śnieg znika, dni coraz dłuższe, a ja dzisiaj 120 km musiałem zrobić najpierw na ślicznej poopadowej białej stolnicy (z niewielkim dodatkiem dziur oczywiście

), a jak się to zaczęło topić, to na szklance

50-60 km/h...
Ale potem zjadłem pyszny obiad, troszkę odpocząłem, a w drodze powrotnej było słonecznie, na szosie sucho i aż się chciało jechać