Taki dzień się zdarza raz...
Cytat:
Napisany przez superrrmario
"...potem drugi i trzeci i znów..."
|
Cytat:
Napisany przez DejaVu
Albo kilka razy 
|
Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy sie bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.
***
Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy...
W. Szymborska
A to dla tych, którzy lubią zmiany.
Niezupełnie przystaje do naszej rzeczywistości, ale nadal aktualny w swej wymowie:
Rozwód po polsku.
Już jestem wolny! Siódmą dobę.
Rozwód się odbył bez kłótni, bez draki.
Różnica poglądów. Na moją osobę.
Powód - to ja. Jako taki. Owaki!
Koniec niewoli dla ducha i ciała.
Więc nie - nie na zawsze
Człowiek się zaprzedał!
Sąd dał mi rozwód. Żona mi dała.
A Urząd Mieszkaniowy nie dał.
Można mieć w Polsce własne zdanie,
Lecz trudno o mieszkanie na nie...
Ale wszystko okay - znaczy: koniom lżej.
Bo choć dalej razem, za to w innej roli:
Obcy mężczyzna. Obca kobieta.
"Pani pozwoli" "Pan pozwoli..."
"Od dzisiaj śpimy na waleta!"
Nic nas nie łączy - wszystko dzieli
Z wyjątkiem wspólnej pościeli...
A więc maleńka dyskusja co do
Kwestii "Czyj jasiek? Czyja poduszka?" -
I już oddycham pełną swobodą
Na mej niezawisłej połowie łóżka.
Rano ocieram słodki sen z powiek:
Zbudził się inny - wolny człowiek!
Wynika wprawdzie polemika,
Która jest czyja połowa ręcznika -
Ale wytworna...
Nie psioczę, nie wrzeszczę.
Niech sobie nie myśli,
Że kocham ją jeszcze!
Tak oto tempora mutantur...
Ja teraz do niej jak do damy:
Żadnych pogróżek, żadnych awantur.
No, trudno, już się nie kochamy...
Przeciwnie: Sprzątnę, zniosę śmiecie...
Jak tu nie pomóc obcej kobiecie?!
Czasem z kwiaciarni jakieś zielsko.
A widząc minę jej zdziwioną,
Uśmiecham się... Uwodzicielsko!
Niech wie, psiakrew, że nie jest żoną!
I tak mi fajno, aż zacieram ręce...
Nikt mi nie gdera, nie poucza.
Tam niezależna kobieta w łazience,
Tu ja - niepodległy
Przy dziurce od klucza!
(Nie bez powodu, nie bez chrapki:
Zawsze lubiłem obce babki!)
Wytężam nieco wzrok, bo krótki...
Ładne, cholera, te rozwódki!
Ponętna kibić i ramiona...
Od razu widać, że nie żona!
A ona także teraz bywa
I jakaś milsza, i troskliwa.
Raz nawet, widząc me amory,
Spytała mnie: "Czyś ty nie chory?"
I tylko z żalem wspominamy,
Smażąc we dwoje karmenadle,
Lata stracone już na amen
W strasznym małżeńskim
Naszym stadle:
Nic - tylko żarliśmy się co dzień,
Wieczne pretensje i problemy...
A dziś? Inaczej!... Miło, w zgodzie...
Może się nawet pobierzemy?
M. Załucki