siedzę sobie pod parasolem,
jem jagodziankę,
popijam noteckim niepasteryzowanym,
i patrzę jak przelatuje obok mnie jeden spocony dżogingowiec,
zaraz drugi, jeszcze bardziej spocony

i tak sobie myślę, komu bardziej wali na dekiel, im czy mi
-edit-
przeleciała sobie właśnie ładna dżogingówa,
straszliwie spocona