Punkty jak punkty. Te 24 to jest całkiem dużo, gdyby nie lawinowy wzrost suszarek i fotoradarów na drogach. Powoli dochodzę do wniosku, że oni nie zajmują się niczym innym poza suszeniem i ciągnięciem forsy ile się da.
Jadąc 3 lata temu z Kołobrzegu (400 km) było ich po drodze 11! więc ten limit może ci nie starczyć na jedną taką jazdę, jak masz pecha, a najczęściej stoją tam, gdzie są idiotyczne ograniczenia czy 'zapomniane' znaki po dawno ukończonych robotach drogowych

Jutro właśnie tam jadę, to zobaczymy ile tego będzie.....
Kiedyś dawno temu, jak nie było punktów, to były takie żólte kartki (moja nazwa), które gliniarz wypisywał razem z mandatem. Wolno było mieć dwa w ciągu dwóch lat - trzeci, to już był powtórny egzamin. Fakt, że nie za każdym razem to pisali, ale gdyby....to było bardziej przesrane, niż teraz.