Marzy mi się Doge Viper team Oreca ale pseudo-gokard (atrapa z napędem na cztery kola zasilana pracą własnych nóg - podobnego napędu Fred Flinstone używa, czyli na pedały, bo silnik spalinowy wyjęty by fura mniej ważyła i tańsza była w naprawie po wypadku np. czołowka z pędzącym 200 km/h podrasowanym motocyklem komunistycznym).
Prawa jazdy nie trzeba na taki pojazd, a nawet jak zbiorą po pijaku to można nim walić na szutry robić poślizgi kontrolowane czy żwiru sypać na nowiutkie autostrady z dostępami do ronda i drift'ować na pełnej szybkości czy w miejscu pączki kręcić, aż same felgi będą asfalt jarały, bo ogumienie się zetrze . . .
I nie będzie problemu, gdy gaz nie odbije, bo nogami się zahamuje - pięty utwardzone lakierem bezpołyskowym.
__________________
Nie mam podpisu, bo nie umiem się nim posługiwać.
|