Zapisywałem się do DKMS właśnie na akcji dla Ani Seweryn, przy okazji, bo już jakieś 2 miesiące wcześniej się nad tym zastanawiałem. Nagłośnienie jej sprawy, czy sprawy kogokolwiek innego, tylko przyspieszyło moją decyzję.
Tak jak pisze jej matka - wisi mi to gdzie będę musiał pojechać, ważne, że komuś pomogę. I nawet jeśli DKMS na tym zarabia, to wisi mi to dwa razy bardziej, bo to nie moja sprawa. Dla mnie najważniejsze jest, że mogę komuś pomóc. Jeśli ktoś tego nie rozumie,to naprawdę ma coś nie tak z głową.
|