Alonso jechał ostrożnie, bo bał się, że jeden błąd może zniweczyć jego szanse na mistrzostwo. I dobrze, że tak jechał, bo gdyby przed którymś z zakrętów opóźnił hamowanie i spróbował wyprzedzać od wewnętrznej, to jeszcze skończyłoby się to kraksą i wszyscy zapamiętaliby, że to kolejne GP nieukończone przez Pietrowa. A tak chłop pokazał, że potrafi jeździć naprawdę na wysokim poziomie, wyciskając z tego bolidu prawie wszystko (jechał łeb w łeb z Kubicą w końcu).
Vettel uciułał sobie tych punkcików po trochu, to wygrał. W kolarstwie różnice pomiędzy zawodnikami potrafią być dużo mniejsze niż w F1 w punktacji, a nie kwestionuje się zwycięzcy. Zgadza się, że gdyby sytuacja za plecami Vettela ułożyła się inaczej, to nawet pierwsze miejsce nic by mu nie pomogło wczoraj. Ale z drugiej strony wystarczyłoby, żeby on sam przyjechał drugi i pogrzebałby swoje szanse. On swoje w tym wyścigu zrobił.
|