Podtrzymuję opinię, że bał się w połowie wyścigu zniweczyć jednym zbyt nerwowym manewrem szanse na zyskanie tytułu mistrza świata. Może i dobrze, bo przy takich emocjach dużo łatwiej o błąd. Jednak wciąż przypominają mi się tu słowa Seny - ściga się nie po to, żeby być drugim czy trzecim, ale po to, żeby wygrać. Cóż - pod koniec wyścigu Alonso mógł postawić wszystko na jedną kartę, bo tytuł i tak mu się już wymykał i nie miał już wiele do stracenia. Nie zrobił tego i niech ma pretensje tylko do siebie.
|