Mieszkając na wsi, przeczytałem w Słowie Podlasia art. o drodze, którą miano budować w jakiejś pipidówie. Koszt zatwierdzonej do budowy drogi asfaltowej wyniósł X, a opozycja wójta poleciała do gazety z informacją, że budowa drogi betonowej byłaby tańsza i lepsza z różnych względów (trwałość etc).
W następnym numerze wójt wyjaśniał: "To wszystko teoretycznie racja. Ale z czego robi się beton? M.in. z cementu. A cement każdemu przyda się. Stąd przy budowie najpierw połowę ukradną. I nie będzie taniej ani lepiej."
Ja też kiedyś poszedłem do swojego wójta w jakiejś sprawie. Przy okazji oznajmiłem mu, że właśnie kończona hala sportowa jest niemodna, że po co na wsi hala sportowa, że to relikt minionej epoki - i że lepiej przerobić halę na basen.
Na co wójt: "Panie P., pan masz teoretycznie rację. Ale pan nie wiesz co zrobi pierwszy klient pańskiego basenu. A ja wiem, bo wójtem jestem od 1976. Otóż pierwszy klient przyjdzie i do wody NASRA. Basen będzie za dwa pokolenia, jak już mnie nie będzie a pan będziesz w moim wieku."
Darmowy Internet dla całej wsi też mi wójt odradzał, mówił że gorzko tego pożałuję. Wcześniej załatwiłem pozwolenia dla dostawcy Wi-Fi, potem z wójtem byłem w TP załatwić infrastrukturę dla Neostrady (załatwiliśmy), ale o darmowym Internecie tamten nie chciał słyszeć.
Spróbowałem za kadencji następnego wójta. Od razu na sesji Rady Gminy znalazłem im oszczędności w obsłudze IT, które pozwolą prawie w całości sfinansować mój projekt (ostatecznie brakowało 2,5 tysiąca zł na wdrożenie, czyli w skali gminy marne grosze). Przedstawiłem im obszerną dokumentację, wraz z cennikami, opinią radiofalowca itd itp Wszystko niby fajnie a po kilku dniach usłyszałem, że "ten P. to już się wziął za okradanie Gminy". Miał rację, pomyślałem. Popełniłem błąd, że dla siebie nic nie chciałem.
Bo to jest Polska.
|