Witam.
Mam problem, mieszkam w domku 6 rodzinnym, po 3 mieszkania na piętro.
Obok mnie mieszka emerytowany nauczyciel , głuchy jak pień, on ogląda w TV to co ja ,
to spokojnie mogę wyłączyć u siebie dźwięk i tak będę wszystko słyszał

,
czasami na stacjonarny do niego ktoś dzwoni po 20 minut zanim odbierze ale to nie on jest problemem on jest sąsiadem - skarbem
On mi nie przeszkadza i ja mu też nie.
Pode mną mieszka emerytowana piguła, w niedziele o 6 do kościoła ,dziennie wychodzi o 7 i zamiata schody, chodzi spać o 19.....taki moher standard
i to jest problem,często wracam do domu po 20

i to juz jest problem.
słyszę stukanie miotły w sufit jak biorę prysznic po 21, jak chodzę i [i tu cytat] 'szuram laciami po parkiecie ',
raz spadł mi kubek po 22 i się stłukł - stukała w odwecie miotła chyba ze 5 minut..
Należę do spokojnych ludzi , szanuje starsze osoby ,nigdy nie miałem problemu ze starszymi osobami, w poprzednim miejscu zamieszkania nigdy nie miałem kłopotów.
Jeśli chodzi o nią to cierpliwość mi się skończy w sobotę , rozmowa nic nie daje , próbowałem z nią wyjaśnić co jej przeszkadza - ogólnie jestem za głośno
[w/g pozostałych sąsiadów również starszych wszystko jest ok]
Może znajdzie się na forum jakiś doświadczony w tych sprawach, albo prawnik - zorro/robin hood i da mi jakaś rade