Poprę Patrix'a.
Cała rodzinka rozbija się Toyotami i sobie chwali. 4 sztuki z różnych modeli. Ja też chciałem kupić Toyotę, podobał mi się jeden model, ale nie mogłem go ustrzelić na rynku wtórnym w jakimś rozsądnym egzemplarzu. Trafiła się za to przypadkiem felcia w kombi, młoda, nieźle utrzymana, mały przebieg i tanio. Patrzyłem na to spode łba, nie widziała mi się strasznie, takie to plasticzane w środku i bez żadnej mocy. Wziąłem, bo tanio i sporo miejsca w środku. Teraz nie zamienił bym jej na żadne Toyoty, czy inne. Przez te lata wkładałem w nią tylko to, co trzeba mieniać z eksploatacji. A za cenę jednej naprawy Toyoty mógłbym wymienić pół samochodu. Dwa amortyzatory (oryginalne) + klocki hamulcowe z robocizną dałem w zeszłym roku 520 zł. Ile kosztuje amor do Toyoty?
Co do części zamiennych też bym nie przesadzał... Wsadziłem swego czasu jakiś tłumik Bosala, bo miał dłużej wytrzymać niż rzemieślnicze. Rozpadł się w półtora roku. Wsadziłem po nim dużo tańszy rzemieślniczy - dostałem 2 lata gwarancji i jeździ już 3 rok. Klocki włożyłem lucasa. Jak mieniałem amortyzatory okazało się, że klocki może nie są i zdarte, ale się rozwarstwiły i trzeba je wymienić. Wziąłem zwykłe, tanie. Hamują i są całe po 1,5 roku, a kosztowały połowę ceny. No ale to skoda tylko...
|