Niestety, za mało jest osób myślących tak jak Ty - gdyby więcej osób było gotowych zapłacić więcej za sprzęt wysokiej jakości, to on po prostu pojawiałby się w ofercie producentów. Co więcej, mamy milion różnych oznaczeń - Energy Star dla klas zużycia energii, ISO dla norm, gdyby było wysokie zapotrzebowanie na jakość, pojawiłaby się norma z prawdziwego zdarzenia dla jakości (dzisiejsze mnie nie przekonują). Gdyby jednym z warunków dla otrzymania najwyższej klasy była 10-letnia gwarancja na sprzęt, który nie zużywa się mechanicznie, a wielu konsumentów szło by na to, to mielibyśmy sprzęt na lata.
Barierą nie do przeskoczenia mogłyby tu być ceny - dziś za - no nie wiem - chiński tablet (o możliwościach komórki) zapłacimy 500 zł, a za iPada 2 500. Powiecie, że za Apple się przepłaca, ale - o dziwo - za inne markowe tablety też wiele mniej nie zapłacimy. iPad powinien starczyć na parę lat, ale za wzmocnioną wersję, w której producentowi opłaci się zagwarantować to poprzez danie gwarancji na 10, czy choćby 5 lat musielibyśmy pewnie zapłacić z 5 000. I teraz - mamy super sprzęt, ale czy warto, skoro wcześniej pewnie go zmienimy ze względu na to, że jest przestarzały?
Bardziej rygorystyczne normy jakości przydałyby się jednak w urządzeniach, które mają z założenia starczyć na lata. Pralkach choćby nawet