Z GMO jest "drobny" problem. Modyfikacje są opatentowane i trzeba płacić za "licencjonowane" geny.
Tylko co ma zrobić rolnik, którego uprawa została zapylona "licencjonowanym" pyłkiem z uprawy obok i jego ziarno już jest zmodyfikowane? Problem, to nie tylko, że przestało być niemodyfikowane. Większy problem, że ma teraz zapłacić haracz za korzystanie z licencjonowanego kodu genetycznego.
I tym sposobem nie będziemy mieli wyboru - bo wszystko będzie modyfikowane (chyba, że GMO będzie "bezpłodne" albo uprawiane wyłącznie w hermetycznych szklarniach). A do tego firmy z licencjami na geny będą przepotężne i przebogate.
Gdyby nie to, to IMO ważne tylko, żeby na półce GMO było odpowiednio oznakowane. Niech każdy sam zdecyduje, czy woli mąkę za 5 zł GMO czy za 20 eko czy za 10 "zwykłą".
__________________
Ludzie tak bardzo lubią oszukiwać się wzajemnie, że wymyślili rząd, by robił to za nich.
WAŻNE
|