Nie wiem, nie znam filmu "Not F...".
Jednak od jakiegoś roku bardzo dobrze obrazuje mi się ta sytuacja.
Ten temat jest bardzo ciekawy na jakąś pracę naukową z socjologii.
Firmy tworzą swego rodzaju modę na serwisy społecznościowe,
ich zamiarem jest to aby ludzie żyli coraz bardziej wirtualnie.
Chodzi o to aby być w sieci cały czas, jak nie w domu przy kompie, to w podróży przy smartfonie.
Dzięki temu generujemy im ruch i reklamy (w tym przypadku rządzi google) - zarabiają na nas krocie.
Tworzymy sieć połączeń, wrzucamy zdjęcia swoje/znajomych, lajkujemy, piszemy statusy,
przecież przez to tworzymy najlepszej jakości profil osobowy, kiedyś dawno temu drogo kupowano bazy danych w postaci: imie, nazwisko, zawód, telefon. Dzisiaj to dopiero musi kosztować...
Następna sprawa, skoro używamy smartfonów to kolejna droga do robienia na nas pieniędzy, markety z programami, muzyką, programowe karty kredytowe, wpisujesz pin i robisz "pik". Wirtualizacja pieniędzy powoduje to, że łatwiej się je wydaje, mniej boli zrobić "pik", niż wydać trzy stówy w dwudziestkach i pięćdziesiątkach w banknocie - bo wtedy czujemy pieniądze. Profilowane reklamy to tylko czubek góry lodowej, jestem pewien, że jest w tym prowadzony wywiad o ludziach na skalę kontynentalną, i inne rzeczy na które sam nie wpadłem jeszcze
Socjologowie pewnie wyduszą z tego tematu ostatnie soki, ale ja wiem, że to wszystko nie ma na celu ułatwiania nam kontaktu ze znajomymi, tylko przyklejenie nas do internetu, bo nie ma to jak wtedy, gdy świat pracuje dla nas także w czasie wolnym.
I ja się od tego odcinam.
Widzę, że wiele osób tego nie widzi,
nie chcą albo nie potrafią popatrzeć na to z perspektywy.