Zaczęło się niewinnie, od osłabienia. Wziąłem na noc Aspirynę. Rano też nie czułem się najlepiej, ale musiałem gdzieś pojechać więc też wziąłem łyk tego świństwa. Trochę mnie tamtego wieczoru przewiało i następnego dnia byłem już "gotowy". Kolejne dwa dni z Gripex'ami i syropem nic nie dały. Postanowiłem pójść do lekarza. Kazali mi zrobić prześwietlenie klaty. Diagnoza mnie zamurowała: zapalenie płuc!
Nigdy na nic poważnego nie chorowałem. W brudzie nie żyję, odporność mam w miarę ok. Skąd to się u mnie wzięło?
Ale to niestety nie koniec. Dostałem antybiotyk Augmentin, 2x dziennie, jakiś wynalazek na ochronę flaków i do przyjmowania rano Flamaved, który ma niby działać odkrztuśniczo, ale nie działa wcale. ;] Minęło kilka dni, nawet zwiększyłem sobie na 3x dziennie i praktycznie żadnej poprawy. Przez ostatnie kilka dni prawie wcale nie spałem bo co się ułożę to mnie rwie do kasłania - standardowa grypa czy przeziębienie to przy tym drobiazg.
Czy ktoś z Was kiedyś zapadł na taką chorobę? Jak wygląda jej przebieg?
Mam na dziś domową wizytę i coś czuję że mnie wywiozą do szpitala, co przy braku ubezpieczenia skończy się poważną dziurą budżetową... al o to to już nawet nie dbam. Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle z tego wyjdę - podobno rocznie umiera na to gówno około 10 000 nieszczęśników.