Widzę że mój przedmówca rozumie doskonale mój tok myślenia. Wyobraźcie sobie bowiem sytuację, że za zmiany brzmienia, dynamiki, itp. odpowiedzialne sa rzeczywiście braki w kodzie 0-1. Gdyby tak było w istocie, n-ta kopia z płyty oryginalnej nie nadawałaby sie w ogóle do użytku, gdyż zapisany byłby na niej wyłącznie cyfrowy bełkot (przy dużej liczbie błędów, które by sie kumulowały). Możliwe, że taki program jak np. Nero stosuje podczas zrzucania obrazu jekieś korekcje błędów, ale np. CloneCD (z tego co wiem) w ogóle nie "wnika", co na płycie jest zapisane (czy ścieżka audio, czy dane ISO). Co o tym sądzicie?
|