Produkowali chyba lodówki od razu z czymś żrącym, albo na nasz rynek trafiały jako nówki "odświeżańce" z takim dodatkiem, moja padła, gość co przyjechał ją naprawiać, twierdził, że nagminne są takie awarie, oczywiście gwarancję dwuletnią przechodziły bez problemu, moja chyba z 5 lat działała. Naprawa nieopłacalna, wtedy (2005?) krzyknął 450 złotych i dawał gwarancję na 6 miesięcy, wyciągnąłem Gorenie z piwnicy i tak to było do niedawna. Gorenje działa nadal od święta, wygląda na niezniszczalną jak Mińsk.