W artukule jest mowa o pełnej emulacji sprzętowej na poziomie tranzystora.
Według mnie raczej ciekawostka niż faktycznei przydatna rzecz.
Przykładowo stary procesor Pentium III posiada 9.5 miliona tranzystorów, który taki emulator musiałby zaemulować (jeszcze pytanie z jaką dokładnością, ile cech tranzystora bierzemy pod uwagę?). Dodajmy chipset, układ graficzny i dzwiękowy i nawet CRAY pewnie wymięknie z taką emulacją.
Można zejść niżej i emulować ruch elektronów w układach scalonych przy pomocy skomplikowanych wzorów mechaniki kwantowej.
Tylko czy jest sens?
Moim zdaniem absolutnie nie.
To troche przypomina próby tworzenia sztucznych sieci neuronowych. Można emulować tylko przybliżone działanie neuronów albo też bawić się w dokładną emulację komórki.
Ale w sieci muszą być miliony neuronów, więc łatwo przewidzieć jaki będzie efekt końcowy takiej pełnej emulacji.
PS. Winda nadaje się do emulacji tak samo jak każdy inny OS. Linux wcale nie jest jakimś cudem natury.
Ostatnio zmieniany przez sobrus : 24.02.2012 o godz. 07:53
|