Obejrzałem wczoraj na żywo walkę Burneiki z Najmanem. Przyznam, że dawno nie czułem takich emocji przed oglądaniem jakiegokolwiek sportu. Bałem się, że jeden drugiemu zrobi poważną krzywdę i nie wiedziałem, kto komu.
Podczas walki okazało się, że forma zawodników jest porównywalna, a szybko okazało się, że wszystko zależy od tego, czy Burneika da się podpuścić i się zmęczy czy nie. Choć mam wrażenie, że gdyby Najman doszedł do Burneiki po tym jak go przewrócił chwytając za nogę, to z Hardkorowym Koksem mogłoby być kiepsko. Czas na to był, bo Robert wstawał ze dwa razy dłużej niż typowy zawodnik MMA, ale jednak Marcin nie zaryzykował.
Najman mógł też przeprowadzić eksperyment tuż przed końcem pierwszej rundy przechodząc do ataku - gdyby nie wyszło, najwyżej dotrwałby kilka sekund do końca rundy, ale wiedziałby już na czym stoi. Być może planował coś takiego na później, ale nie było już kiedy.
Ogólnie ciekawa walka, choć zdecydowanie za krótka.
|