Kris, nikt nie dostosuje światowych cen do polskiego rynku. Najśmieszniejsze jest to, że dla Amerykanina, Brytyjczyka czy Niemca zakup nowej gry po obecnych cenach to podobny wydatek, co dla Polaka wydanie na nią 20 zł. Te gry naprawdę nie są drogie, szczególnie że jeśli ktoś ma trochę cierpliwości, to poczeka pół roku - rok i kupi sobie nówkę za 50-60% ceny początkowej. To przecież nawet dla przeciętnego Polaka nie jest już wydatek ponad siły.
Ale z tymi DRMami i podobnymi zabezpieczeniami to jest często przesada. Z tego zresztą powodu lubię Steam - kupuję grę, pobieram, instaluję i gram - wszystkie zabezpieczenia itd. są dla mnie niemal niewidzialne, choć nie zmienia to faktu że są nadal. To jednak i tak lepiej, niż instalować dwa dodatkowe programy i zarejestrować się w jednym serwisie przed zainstalowaniem gry (jak w GTA IV, co do dziś wspominam z irytacją).
Absurdalny poziom zabezpieczeń nie jest zresztą potrzebny, skoro sporo nowych tytułów nie jest przecież pod tym względem przesadzona, a jakoś odnosi sukcesy na rynku i ilość kupujących jest zadowalająca.
|