Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że GP Monako jest najbardziej przereklamowanym wyścigiem w sezonie. Jest najbardziej prestiżowy, ale sportowo zaledwie lekko ponadprzeciętny.
W tym roku cała trasa upłynęła pod hasłem "niech wreszcie zacznie padać, wreszcie coś się ruszy". A komunikaty w tym temacie są już dla mnie legendarne. Zdarzało się, że oglądając wyścig i widząc aurę dookoła lepiej przewidywałem pogodę, niż te osławione "radary".
Nie wynudziłem się. Od połowy wyścigu tylko zerkałem na to, co się dzieje, więc nie miałem jak się wynudzić