No daj spokój. Prezydenta Ameryki naprawdę obchodzą inne rzeczy niż Polska i jej historia. Nawet jeśli dla nas (i ogólnie dla historii XX wieku, ale ta jest nierzadko różnie spisywana..) jest to akurat bardzo ważne, dla niego być nie musi. A mówi to, co mu napiszą, a nie to, czego uczył się na lekcjach historii (jeśli w ogóle uczył). Nas może to oburzać, ale dla mnie to takie machanie szabelką w stylu Kaczyńskiego. Jacy to my jesteśmy ważni, jak trzeba się z nami liczyć. Otóż jak widać, najwyraźniej nie trzeba, a to że trochę pobzyczymy naprawdę niewiele osób obejdzie...
A co do złodziei u władzy - a kto ich wybiera? Łatwo jest zrzucać odpowiedzialność na tych, co rządzą, ale oni rządzą także w innych krajach i podobnie, jak u nas wybierani są przez społeczeństwo. Nie szukajmy winnych zawsze gdzie indziej.
__________________
neverending path to perfection..
|