Ostatnio czekałem na coś i miałem chwilę wolnego czasu, więc żeby się nie nudzić zająłem się obejrzeniem kilku odcinków Piątek: the series. W
jednym z nich Barański mówił o dzisiejszych fotoamatorach z lustrzankami i w pełni zgadzam się z jego opinią.
Byłem jakiś czas temu na jednym wydarzeniu, swój kompaktowy aparat zostawiłem w samochodzie (zabrany na wszelki wypadek), a kiedy zorientowałem się, że są osoby z lustrzankami, już po niego nie wracałem. Kiedy później obejrzałem zdjęcia miałem ochotę się pochlastać - prawie żadne do ciężkiej cholery nie było ostre! Już nie mówię - dobrze skadrowane, z odpowiednio dobranymi parametrami, ale po prostu ostre! To po jaką cholerę takim osobom lustrzanka? Nie mówiąc już, że takim osobom w ogóle należałoby zabrać możliwość ustawienia jakiegokolwiek innego trybu niż auto, bo tylko s****lą zdjęcie.
Z innych ciekawostek, słuchałem kilka dni temu na poprawinach u znajomych rozmowę trzech osób o fotografii (dwie z dość przyzwoitymi lustrami) - jedna powiedziała, że tryb RAW jest do dupy, gdyż zdjęcia wychodzą ziarniste a JPEGi są fajne i ładne, natomiast w razie co z JPEGa zawsze można zrobić RAW, choć nie ma po co. Przynajmniej jedna z pozostałych osób skwapliwie się z tym zgodziła. I dlaczego się dziwić, że zdjęcia z nowego iPhone'a wychodzą lepsze niż z lustra za 4k zł?