Od lat nastu używam nagrywarek. Pierwsza wymagała jeszcze kontrolera SCSI i jako jedna z pierwszych wypalała CD RW.
Od jakiegoś czasu jednak wypalarka DVD się kurzy. Leciwy Plextor od święta nagra płytę CD.
Od jakiegoś czasu używam kamerki full HD i pomyślałem, że czas na wypalarkę BR. Ale...
Nie lubię marnować pieniędzy (jakiś dziwny chyba jestem)

Nagrywarka kosztuje trochę kasy. Ale co gorsze płyty są dosyć drogie. 1 GB na BR jest o góra 10% tańszy, niż na dysku. Podobnie dla DVD. CD to już luksus i drożyzna.
Jak uwzględnimy, że płyta czasem wyląduje w koszu - to wychodzi, że koszt GB jest taki sam dla DVD, BR jak i HDD. A w tym ostatnim przypadku nie trzeba wypalarki. Zapis i odczyt jest dużo szybszy. 2000 GB na HDD zajmuje tyle, co z 10 płyt na szpindlu (czyli przy BR z 1/10 miejsca fizycznego). Stare/zbędne rzeczy zawsze można skasować i odzyskać cenne GB. Co więcej, na koniec można sprzedać ze dwa-trzy stare dyski i kupić za te pieniądze nowy - ze 2x większy, niż w sumie dwa poprzednie.
Tak mi się teraz wydaje, że sens płyt jest taki:
- CD - do odtwarzaczy audio
- DVD - do odtwarzaczy stacjonarnych DVD video
- BR - do odtwarzaczy stacjonarnych BR video
Z tych trzech używam tylko CDDDA. Filmy oglądam albo bezpośrednio z karty SD na TV (niestety, TV obsługuje max. 1080I), albo podłączając kamerę, albo z kompa.
Napędu BR ani DVD nie planuję. Jak nagram coś na płytę DVD/BR to i tak odtwarzać będę na kompie.
Czy jest sens kupować wypalarkę BR w tej sytuacji? Czy nawet więcej - czy jest sens wypalać płyty DVD?
A jak porównać z cenami HDD sprzed roku (za 2TB zapłaciłem 264 zł) to już całkiem massakra. Ciekawe, czy te ceny wrócą - 13,2 gr/GB