Od lat 50 do końca 80 cały (?) świat miał traumę wojny nuklearnej. Dokładnie nie wiem jak przebiegało natężenie tej traumy, bo jakoś nigdy nie trafiłem żadnego opracowania na ten temat - raczej tylko pozycje okołotematyczne, np. Hubert Reeves "Czy Wszechświat ma sens". Zapewne trauma wzrastała po takich wydarzeniach jak kryzys kubański, po tym jak Breżniew kopał w mównicę, ale nie wiem. Być może lokalnie też to inaczej wyglądało, w poszczególnych państwach.
Filmy propagandowe, instruktażowe również produkowano. W PRL to była cała gałąź przemysłu; unikalna estetyka, wzornictwo. Dobrze finansowane, do dziś pamiętam plakaty na kredowym papierze pokazujące np. ćwiczenia Obrony Cywilnej.
Załapałem się na końcówkę lat 80, gdy to już szło tylko siłą rozpędu. W każdej podstawówce były plakaty z przekreśloną bombą, w każdej szkole był co najmniej składzik z akcesoriami do ćwiczeń. W latach 90 te wszystkie maski przeciwgazowe i tym podobne dozorcy wynosili gdzieś na śmietniki, a my bawiliśmy się tymi odpadami po zimnej wojnie. Np. proszkiem, który wrzucony do wody powodował wrzenie - był to składnik zestawu do odkażania po skażeniu radioaktywnym.
Tutaj próbka estetyki w klipie punkowego zespołu 19 Wiosen:
Najważniejszą różnicę pomiędzy traumą wojny nuklearnej a traumą terroryzmu widzę w tym, że film Patrixa zachęca do zachowań indywidualnych, do ochrony siebie, natomiast znana mi propaganda z Polski Ludowej kładła nacisk na działanie pod komendą i wspólne oraz na ochronę słabszych.