sory ze pociagne dalej temat ale mam taka wizje teraz...
Jezeli nie mozna powolac rzadu wiekszosciowego, to lepszy jest rzad
mniejszosciowy SLD popierany przez 27% ludzi niz rzad mniejszosciowy PiSu ktory poparloby pewnie jakies 15%, albo rzad koalicyjny PO-PiS czy tez PO-PiS-LPR, ktory wprawdzie osiagnalby moze 30-kilka procent poparcia, ale bylby to rzad jednoczesnie mniejszosciowy i koalicyjny, w ktorym wewnetrznie tarlyby sie interesy koalicjantow.
Rzad mniejszosciowy skazany jest wiec na stala utrate
poparcia i w pewnym momencie nalezy powiedziec
"basta". Nie zobaczyl tego Buzek, ktorego poparcie na pol roku przed koncem
spadlo tak bardzo ze kazda inna sila w sejmie
moglaby stworzyc rzad mniejszosciowy o wiekszym poparciu anizeli mial Buzek.
Czy zobaczy to Miller? Nie sadze. Gdyby
to bowiem bylo tak, ze nagle ktoregos dnia - powiedzmy - poparcie spada z 23 do
13 procent, skokowo, to moze by zauwazyl.
A tak - co za roznica ze tydzien temu poparcie bylo 15% a teraz 14,5% ? Te pol
procent nie jest istotne, a "wladza to bardzo
mila rzecz, czys kapitan czy tez ciec, zeby tez wladze w reku miec, wladza to
strasznie mila rzecz, chocby okret plynal
cala wstecz!" To z jakiegos kabaretu.
|